Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Mam sporo zainteresowań między innymi: ezoteryka, reiki, astrologia, anioły, uzdrawianie itp, czytanie, rysowanie, malowanie itp, pisanie/książki,blogi/ poezja w tym haiku a ostatnio przysłowia i aforyzmy, filmy, grafika, joga, układanie krzyzówek. Ogólnie kocham wieś, dom, ciszę, spokój, pozytyne emocje i nie znoszę wysiłku fizycznego... A odchudzam się bo miałam problemy z poruszaniem się i bóle kręgosłupa o zadyszce nie wspomnę a przy stadzie kotów i psie nachodzić się trzeba... Cel na ten rok 79 kg

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 1574592
Komentarzy: 56070
Założony: 12 kwietnia 2011
Ostatni wpis: 29 stycznia 2025

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
araksol

kobieta, 60 lat, Będzin

163 cm, 85.20 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: do końca XII 2024 - 79kg

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

24 lipca 2017 , Komentarze (11)

Odkąd jestem na diecie optymalnej z małymi grzeszkami mam trochę więcej siły i ochoty do pracy typu fizycznej. Niestety nie chudnę. Jem około 1600 kalorii. Codziennie się ruszam intensywnie tak około 15-30 minut. Sprzątam wtedy i chaos z domu znika. Została do dokończenia szafa. Wszystko inne już zrobione. Z tą szafą jest kłopot, bo Krzysiek musi przy tym być i okropnie jest wściekły. Wrzeszczy strasznie i wymachuje rękami. Wczoraj się na mnie zamierzył. Przestraszyłam się, że mnie uderzy. Opanował się jednak w ostatniej chwili. Nie zdawałam sobie sprawy, że życie z człowiekiem obciążonym psychicznie może być chwilami tak trudne :(. No i co ja zrobię jeśli kiedyś mnie uderzy? Gdyby był zdrowy natychmiast by był rozwód, ale jest chory przecież.

Dziś w południe jedziemy z Rozunią do weterynarza, bo jest problem z zębami albo dziąsłami. Pewnie będzie zabieg. Od wczoraj nic nie jadła. Strasznie się martwię. Jest dość nerwowa i czasem panikuje. Jest też dość agresywna i pewnie nie pozwoli się dotknąć. Boję się jak drogę zniesie. Po tym jak Śnieżuś odszedł na serce w klatce łapce boję się przewozić inne koty. Musimy jednak jechać, bo pyszczek ją boli i bardzo mało je.

23 lipca 2017 , Komentarze (8)

Dziś wstałam późno, bo wczoraj o trzeciej w nocy jeszcze wróżyłam. Krzysiek usnął koło jedenastej i nie miał mnie kto do spania gonić. Dziś też będę pracować, bo meble chcę szybko stosunkowo kupić. Jak dobrze pójdzie to do sypialni kupię do końca roku i do kuchni też z tym, że wezmę pożyczkę. Mam zamiar ją szybko spłacić. Czy planów nie zmienię czas pokaże. Zostanie gabinet i pokój dzienny. Też mnie wymiana czeka. Jak ja takich zmian nie znoszę- ruch i robota. Teraz mam zamiar kupić meble drewniane to zmieniać ich nie będzie trzeba, bo solidne powinny być. Poza tym Sebastian porobi mi wentylację w pokojach to wilgoci nie będzie. Trochę mnie te remonty przerażają. Krzyśka jeszcze bardziej. Jak my je przeżyjemy:( Tym razem wszystkie wnętrza pomaluję na biało. Będzie jak w latach 80. Kolor mi się znudził.

Józek mnie zdradził jakiś miesiąc temu. Śpi teraz z Krzyśkiem. Moim towarzystwem w nocy gardzi odkąd śpię pod kocem. Tak też było w zeszłym roku. Przeniósł się do Krzyśka w pierwszą noc gdy kołdrę zmieniłam na koc. Całe lato spał z Krzyśkiem, a resztę roku ze mną. Nie wiem czy on się tego koca pod którym śpię boi czy jest inna przyczyna. Ot kaprys. Raczej to drugie, bo w dzień się do mnie tuli co oznacza, że pretensji do mnie żadnych nie ma. Ostatnio leży w dzień u mnie na kolanach po całych dniach. Mnie jest niemiłosiernie gorąco, bo kocisko potężne i mocno grzeje. Nie gonię go jednak, bo przyjemność przeważa dyskomfort w postaci spoconych nóg. Byle do jesieni. Gorąca nie będzie, potu nie będzie i wróci do mnie na noc, bo będę spać pod kołdrą. :)

22 lipca 2017 , Komentarze (10)

Wczoraj przyjechał brat Krzyśka ze swoją panią i z prezentami, bo Krzysiek miał urodziny i imieniny. Postawił wódkę, a my nalewkę. Piłam wyjątkowo. Wypiłam sporo, bo cztery słabe drinki z wódki i dwa z nalewki. Zazwyczaj nie piję i mnie to wprowadziło w wesoły nastój. Chichotałam i była podchmielona. Sebastian się wściekł, bo był zazdrosny i martwił się o moje skoki ciśnienia. Później oczywiście nie wróżyłam, bo po alkoholu nie wolno. Nalewki wyszły bardzo smaczne.

Dziś pracuję od rana i kaca na szczęście nie mam. Praca mi idzie. Po południu chcę posprzątać szafki w pokoju dziennym. Wczoraj po południu mieliśmy sprzątać w szafie ale Krzysiek nie chciał i mnie wręcz błagał żebym mu dała spokój. Ustąpiłam mu. Będziemy za to sprzątać w niedzielę. Musimy się wyrobić do przyjazdu Sebastiana. Mam nadzieję, że przyjedzie za dwa tygodnie, bo coś mówił o wyjeździe do Szwecji. Ja go oczywiście zatrzymywać nie zamierzam, bo pieniądze mu są potrzebne. Wolałabym jednak, żeby nie jechał.

21 lipca 2017 , Komentarze (6)

Wczoraj na nowym portalu z wróżbami dostałam zamówienie na portret numerologiczny. Usługa jest dość droga ale trochę będę musiała na portretem posiedzieć. Najpierw sporo liczenia, a później interpretacja. To w sumie kilka stron jak nic. Oby więcej takich zleceń to szybciej meble kupię. Skorzystam i ja i osoba, która usługę zamawia, bo to przekrój charakteru- zalet, wad, zdolności, celów życiowych itd. Sporo się można z niego o sobie dowiedzieć i dzięki temu nie popełnia się tylu pomyłek w życiu. Nie błądzi się we mgle.

Dziś pracuję od rana. Trzeba się zmobilizować, bo za niecałe dwa tygodnie ma przyjechać Sebastian i wtedy pracować będę mało. Świat przez cały czas około dwóch tygodni będzie wywrócony do góry nogami. Sebastian wprowadza życie i ruch. Coś się dzieje. Praca posuwa się do przodu. Lubię to... Stagnacja mnie męczy.

Dziś wreszcie lepsza pogoda jest, bo pada. Niestety nadal gorąco. Byle do jesieni...

20 lipca 2017 , Komentarze (6)

Dziś wstałam dość wcześnie. Nie mogłam spać, bo było mi gorąco. Wręcz się lepiłam do pościeli. Nie znoszę tego i czekam na jesień i chłodne poranki. Dzisiaj do południa pilnie pracuję na portalach z wróżbami. Krzyśka nie ma to mogę spokojnie rozmawiać. Praca mnie cieszy i zarobki też jak na razie:).

Po południu zamierzam zabrać się za porządki w szafie. Będzie problem z Krzyśkiem już to wiem. On jest oporny i stare szmaty chomikuje, a szafa z gumy nie jest. Poza tym mam zamiar kupić nową ale mniejszą. Nie będzie w niej miejsca na kurtki i koszule po zmarłym tacie:( Krzysiek będzie niepocieszony. Trzeba będzie wszystko w worki zapakować i na strych wynieść. Strych jest duży, bo 200 m 2 ma. To jest gdzie to co zbędne gromadzić...

Ostatnio musiałam zmienić przeglądarkę, bo firefox mi się zawieszała. Facebooka nie mogłam przeglądać i komputer mulił. Nie za bardzo mi się to podoba ale trudno. Teraz muszę wszystkie strony w nowej przeglądarce zaznaczyć i od nowa się logować. Nie cierpię tego...Ech...

19 lipca 2017 , Komentarze (11)

Wczoraj piecokuchnia została podpięta. Zapalę i sprawdzę dopiero za kilka dni, bo zaprawa musi wyschnąć. Przy okazji rozpadła mi się jedna szafka w kuchni i dobrze. Teraz wreszcie Krzysiek uznał, że nowe meble trzeba kupić. Meble już wybrałam. Będą drewniane, bo nie mam zamiaru za parę lat kupować nowych. Nie na moje to nerwy takie wieczne zmiany. Sebastian przyjedzie i w kuchni remont zrobi. Trzeba pomalować i zrobić wentylację, żeby wilgoci nie było. Działać będzie jesienią nie wcześniej. Teraz jak przyjedzie ma co innego do roboty. Musi pomalować siatkę i trochę skosić. Pewnie też trochę pomoże w sprzątaniu sieni.

Wczoraj znalazłam sobie nową pracę na portalu wróżbiarskim. Zostałam przyjęta. Nie wiem jednak czy długo się utrzymam, bo są limity zarobków. Trzeba dość sporo zarobić, żeby współpracować. Jeśli nie to umowę zrywają. Zobaczymy jak to się potoczy. Nowością jest to, że będę również udzielać porad na telefon. Do tej pory tylko pisałam. Trochę się obawiam rozmawiać przy Krzyśku, bo on się nie kontroluje i może np. zacząć kląć i co wtedy?Chyba będę rozmawiać tylko wtedy gdy będzie w pracy albo będzie spał w drugim pokoju. Tylko czy wtedy uda mi się limit wyrobić?

18 lipca 2017 , Komentarze (4)

Wczoraj przez kilka godzin nie miałam internetu. Okazało się, że kabel był uszkodzony. Technik sprawdził i podłączył nowy.

Dziś wstałam bardzo wcześnie, bo czekałam na fachowca od piecokuchni. Miał przyjechać rano ale nie powiedział o której. Przyjechał o siódmej i działa. Mam nadzieję, że szybko się uwinie, bo spać mi się chce. Krzysiek oczywiście jest w pracy. Później musi jechać do biblioteki i do kawiarenki internetowej, bo trzeba wydrukować dokumenty. O której wróci nie mam pojęcia. Niby ma się spróbować zwolnić ale licho wie czy mu się uda. Ciekawa tylko jestem z kim fachowiec piec przeniesie. Jest ciężki jak diabli, a Sebastiana nie ma przecież.

Po południu mam zamiar wziąć się za sprzątanie w spiżarce. Do uprzątnięcia są słoiki. Cała sterta. Nie wyrzucę ich tylko wyniosę na strych. Na jutro zostanie sprzątnięcie w kilku szafkach w pokoju dziennym. Od czwartku jak dobrze pójdzie wezmę się za szafę. Zejdzie mi z nią chyba kilka dni i Krzysiek będzie musiał pomóc. W przyszłym tygodniu czas na sienie i ganek od strony podwórza. Sienie i ganek to przestrzeń wspólna z moją mamą ale ona o sprzątaniu nie myśli. Trudno.


17 lipca 2017 , Komentarze (5)

Wczorajszy dzień był leniwy i trochę nudny. Po południu dzwonił fachowiec, który będzie montował piecokuchnię. Przyjdzie do roboty we wtorek, środę. Oby już, bo mnie to gryzie. Łazienka będzie robiona na początku października. To tyle na ten rok o ile Sebastian nie zabierze się w grudniu za kuchnię. Kuchnia to będzie malowanie i robienie wentylacji. Kusi mnie okładzina nad zlewem z cegiełek. Nie lubię remontów, bo ruch w domu, pył i masa później sprzątania. Zawsze więc z remontami zwlekam i mieszkanie jest jakie jest. Sebastian twierdzi, że jak chcę mieć ładnie w domu to muszę zacisnąć zęby. Pewnie ma rację.

Dziś już pilnie pracuję. Mam cztery teksty, które powinnam przeredagować. Później będę sprzątać i malować. Po południu chcę przelać nalewki z bzu czarnego do butelek. Powoli już widać koniec sprzątania. Została szafa w sypialni, trzy półki w pokoju dziennym i reszta w spiżarni. Najgorzej będzie z szafą. Krzysiek trzyma w niej masę dziadostwa, którego wyrzucić nie pozwala. Są tam też kurtki po jego tacie, który zmarł chyba z piętnaście lat temu. Po co mu te kurtki, a licho wie...

16 lipca 2017 , Komentarze (11)

Nie pracuję dziś od rana. Horoskop skończyłam wczoraj. Dziś nudzę się jak mops. Nie wiem ale to celebrowanie niedzieli to chyba był jednak poroniony pomysł, bo co tu robić. Może by jednak po południu coś podziałać. Mam ochotę zrobić porządek w spiżarni. Trochę się jednak obawiam reakcji Krzyśka. Pewnie będzie wrzeszczał, a dyskretnie się tego zrobić nie da. Spiżarnia jest w środku domu i z pewnością zauważy jak coś w niej robić będę. Co do porządków to mam je zaplanowane na cały przyszły tydzień. Robię po trochu ale wszędzie. Zaglądam w każdą dziurę. Nie mam zamiaru tylko posprzątać w książkach. Mam ich dużo i wszystkie zostawię. Jakoś nie mogę się zdecydować by część wyrzucić, a przydałoby się, bo pewnie niektórych nawet nie tknę. Leżą i się kurzą.

Po południu pewnie będę malować. Tym razem może się zmierzę z olejami. Mam zamiar przygotować kolejnych 20 prac na konsultacje w sierpniu. Sporo mi one dają i według prowadzącej robię postępy. Uważa, że nawet portrety nie są tragiczne. Mam potencjał i gdybym ćwiczyła to za jakiś czas jestem w stanie dojść do wprawy i nawet malować na zamówienie. Potencjał widzi w portretach malowanych akwarelami i pastelami suchymi. Może i faktycznie mam szansę dojść do wprawy. Na razie portretów wykonałam ledwie kilka. To gdzie tu wprawa. Gdzie solidne ćwiczenia?

15 lipca 2017 , Komentarze (12)

Wczoraj byłam w ogrodzie sprawdzić co jest i prawie nic nie ma. Jest bób i fasola. Na nich pełno mszyc i strączków nie widać. Jest trochę ziół i są piórka cebuli. Jest trochę kwiatów które pielęgnuje moja mama. Ja mam kwiaty tylko w doniczkach. W sadzie też nic nie ma. Truskawki nie obrodziły. Porzeczki i agresty też nie. W przyszłym roku do ogrodu wcale nie wyjdę, bo po co. Ziemia kiepska i serca do tego nie mam. Na dodatek podlać nic nie można, ponieważ jest zbyt małe ciśnienie.:(

Dziś mam zamiar tylko wróżyć. Mam też do zrobienia horoskop. Skończę go jutro mimo niedzieli. Dziś mam w planach sprzątać rupiecie z kuchni. Krzysiek będzie w pracy to nie zobaczy co wyrzucam i żal mu nie będzie. Pewnie pożegnam się z kilkoma starymi, odpryśniętymi garnkami. Wyrzucę też bez żalu te z urwanymi uszami. Według niego wszystkie są dobre puki dziury nie mają.

Po szesnastej mam konsultację z malarstwa. Muszę się z wszystkim do tego czasu wyrobić.

Zastanawiam się czy nie zacząć celebrować niedzieli. Mam na myśli to by zrezygnować wtedy z pracy. Może by to było rozsądne, żeby choć jeden dzień w tygodniu był inny. Teraz monotonia mnie trochę nuży. Niby zmęczona nie jestem, bo przecież po osiem godzin nie pracuję ale pracuję świątek, piątek i niedziela. Boję się tylko, że jeśli nie będę pracować to zanudzę się na śmierć...

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.