Kolejny dzień pracy. Wstałam wcześniej niż zwykle, bo czekam na kuriera. Do tej pory go nie było niestety. Niepotrzebnie wstałam. Pośpię za to po południu. Dziś muszę trochę dom ogarnąć i podlać też muszę kwiatki. Trochę ich mam. Teraz aby o nich nie zapomnieć znaczę sobie podlewanie w kalendarzu. To doskonale zdaje egzamin. Po południu może coś namaluję. Posiedzę też pewnie nad angielskim i na Facebooku w grupach gdzie się wróży. Powinnam też dać ogłoszenie do czasopisma o tym, że wróżę. Za jakiś czas chyba też zacznę przyjmować na wróżby w domu. Wróżyć chcę w kuchni, a tam kuwet kocich nie ma to i wpadki nie będzie. Przyszły rok będzie dobry na wróżenie itp sprawy, bo to mój rok numerologiczny 7. Energetycznie zacznie się według niektórych numerologów już we wrześniu. Czas się na to przygotować. Karty wskazały, że to by mogła być moja kolejna wymarzona praca. Zobaczymy... Kupiłam trzy talie tarota. Wszystkie kocie.
Od jutra wolne. Będzie się po woli szykować na warsztaty pasteli suchych. Odbędą się w poniedziałek po południu. Już się nie mogę doczekać. Bardzo lubię tą technikę i chętnie ja lepiej poznam. Marzę też o warsztacie malowania portretów. Był taki niedawno ale daleko i nie miałam jak dojechać. Prowadziła babeczka, która maluje akwarelami i jest członkiem SAP. Maluje pięknie.
Dieta trwa. Nadal jem 1000 kalorii. Waga spada. Chcę ten miesiąc być na takiej diecie, a od czerwca już na pewno dieta dr Dąbrowskiej. Chcę w tym roku 85 kg zobaczyć albo i mniej i będę próbować wszelkimi sposobami... Dziś zjem fasolę czerwoną z puszki i kotlety z kaszy gryczanej z sosem grzybowym oraz gulasz angielski i pomarańczę.