Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Mam sporo zainteresowań między innymi: ezoteryka, reiki, astrologia, anioły, uzdrawianie itp, czytanie, rysowanie, malowanie itp, pisanie/książki,blogi/ poezja w tym haiku a ostatnio przysłowia i aforyzmy, filmy, grafika, joga, układanie krzyzówek. Ogólnie kocham wieś, dom, ciszę, spokój, pozytyne emocje i nie znoszę wysiłku fizycznego... A odchudzam się bo miałam problemy z poruszaniem się i bóle kręgosłupa o zadyszce nie wspomnę a przy stadzie kotów i psie nachodzić się trzeba... Cel na ten rok 79 kg

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 1500937
Komentarzy: 54653
Założony: 12 kwietnia 2011
Ostatni wpis: 26 listopada 2024

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
araksol

kobieta, 60 lat, Będzin

163 cm, 83.00 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: do końca XII 2024 - 79kg

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

6 października 2018 , Komentarze (8)

Jesień na całego. Liście schną i szkarłat rozpełza się po winobluszczu i sumaku. Ostatnie dnie były chłodne, a słońce tylko wygladało zza chmur. Teraz jest trochę cieplej. Czekam na złota polska jesień. Chcę iść na spacer choć raz. Chcę porobić zdjęć. Schudłam to może padnieta nie wrócę. Do lasu nie jest tak daleko, a to on mnie wzywa.:)

Dziś na zajęcia pojechałam później. Malowałam więc tylko niecałe dwie godziny. Tym autobusem będę już jeździć, bo jest pusty i są miejsca siedzace. Autobus wcześniejszy jest przepełniony, ponieważ wszyscy jadą na targ.

Dziś mam zadzwonić do znajomego w sprawie robót w domu i koło domu. Pogoda ma byc ładna od poniedziałku to może przyjdzie. Krzysiek dziś ma opróżnić ostatnie donice. Ja nie planuję żadnej pracy poza zarobkową, czyli wróżbami. Jutro też będą tylko wrózby. Moze napiszę wiersz. W wolnych chwilach będę czytać. trzeba łapać energię, bo przyszły tydzień moze być dość trudny.

Dziś ma być zupa curry z ogórków świezych. Moze też zjem dwa jajka na twardo. Na pewno będą tez jabłka z mojej jabłonki, kilka orzechów i kefir. Czekam na 86 kg i może juz w przyszłym tygodniu doczekam. Później chcę schudnąć jeszcze około 10 kg tak by zejść z otyłości. Zostanie jeszcze około 16-18 kg ale muszę się obserwować, a konkretnie swój wygląd. Być może trzeba będzie zrobić troche przerwy i dać czas swojemu ciału na regenerację..:) 

Wczoraj ususzyłam pierwsza partię pieczarek i pomalowałam skrzyneczę. Ma być do kuchni. Zachwyciło mnie ażurowe wieko. Sa też tego typu zegary i deseczki po obrazki. Moze kupię.

5 października 2018 , Komentarze (8)

Koniec tygodnia. Dziś ostatni dzień pisania. Jutro i w niedzielę juz tylko wróżenie. Pracy koło domu ubywa. Dziś zrobimy ostatnię grzadkę. Tym razem będzie pracy więcej, bo trzeba poplewić. Nic za to nie będziemy sadzić. Mam jeszcze w planach zakup kilku krzewów ale to już wiosną. Wtedy kupię tez kwiaty. W najbliższym czasie kupię tylko amarylisy o ile będą. Powinnam kupić dziadka do orzechów i maszynę do tarcia warzyw, bo trzeć na tarce nie mam siły. Jem bardzo dużo warzyw korzennych typu marchew, seler. Tarcia jest sporo i wyręcza mnie Krzysiek. Problem jest gdy go nie ma w domu. Kusi mnie kupić kawiarkę ale nie wiem czy warto.

Dziś barszcz czerwony z jajkiem, pieczarkami i ziemniakami. Miała być fasola ale ziemniaki kocham, a zapomniałam ich smak. Do tego będą jabłka, orzechy włoskie i kefir. Kusi mnie bułka z ziarnami i serem żółtym. Moze zjem. Na wadze spadek. Już to co nabrałam zrzuciłam i wagę paskową mam. W przyszłym tygodniu moze 86 będzie:)

Czytam i nie mogę przestać. Czytam prawie w każdej wolnej chwili. Kiedyś czytanie to była moja głowna rozrywka. Później czytałam mniej, bo więcej czasu poświęcałam na internet. Obym do czytania wróciła na stałe.

***

Październik pomalował pnącza

plamy purpury

pokryły połacie parków

promienie prześwitujące

przez pochmurne przestworza

pocałunkami pokrywają policzki

pierwsze połacie puchu

przyjdą później

przyroda poczeka

4 października 2018 , Komentarze (10)

W poniedziałek dostałam paczkę od koleżanki z Podlasia. Asia robi cudne rzeczy. Ma prawdziwy talent jeśli chodzi o rękodzieło. Tym razem przyslała mi zazdrostkę do kuchni, zakładkę i serwetki do decoupage. Zazdrostkę powieszę tylko najpierw kupię te patyki co się na nich wiesza. Zawsze chciałam zazdrostkę w kuchni mieć. Podobają mi się właśnie takie robione szydełkiem albo haftowane.

Skończyłam malować szafeczkę do łazienki. Jestem z niej zadowolona. Już wisi, bo Sebastaian przezornie kołki w ścianę wkręcił. Krzysiek więc pracy nie miał.

Dziś idziemy na dwór robić kolejna rabatę. Moze tez posadzę krzew i kwiaty. Na razie wszystko rośnie w doniczce i sie dusi. Później będzie praca i coś artystycznego. Jeszcze nie wiem co. Do wyboru jest herbaciarka, obraz, skrzyneczka na cebulę albo kartki. Krzysiek jedzie na zakupy. Ma kupić dynię i pieczarki do suszenia. Grzybów już nie ma i będę miała zimą problem. Nawet na Wigilię nie mam.

Dziś zupa cebulowa z pieczarkami. Ostatnio gotuję tylko jedną zupę i cały dzień ją jem. Mnie to nie przeszkadza ale jest to zabronione na przemianie. Powinny być trzy zupy. Waga trochę spadła. :)

Aniołem być

 

Skrzydła mi rosną

potężne świetliste

utkane z miłości

wyłowiłeś mnie z tłumu

chwyciłam w dłonie spojrzenie

poczułam ból  i gorycz

 przytuliłam serce złaknione ciepła

pragnę poznać zrozumieć

dodać słodyczy

chwilom i dniom

zgłębić duszę

jak nieznany ląd

aniołem twoim chcę być

 

3 października 2018 , Komentarze (11)

Wczoraj przez przypadek znalazłam książkę, a raczej serię książek, bo to powieść. Pierwszą część chcę kupić szybko. Zobaczę czy mi się spodoba. Jeśli tak będzie w sam raz na zimowe wieczory. Powoli udaje mi się ograniczyć internet. Czytam za to więcej z tym, że na razie poradniki. Cieszy mnie to.

Joga mi idzie. Zmodyfikowałm oddech. Już nie oddycham jak mi wyjdzie tylko powoli i spokojnie tak by brzuch pracował. Wolne oddechy spowodowały, że ćwiczę dłużej, bo wszystkie asany chcę wykonać. Wybieram te, które czuję. Musi mnie gdzieś ciągnąć. Muszę mięśnie i stawy czuć. W niektórych asanach przeszkadza mi brzuch i biust. Ostatnio udało  mi się wykonać nowe ćwiczenie. Wytrzymuję 10 długich głębokich oddechów. To postęp. :)

Dziś czeka mnie opróżnianie donic po warzywach. Trochę tego jest i daleko ziemię trzeba nosić, a donice duże. Krzysiek będzie się wściekał. Dziś muszę pomalować bok ikony i posprzątać w kuchni. Moze napiszę wiersz i zrobię kartki albo pomaluję herbaciarkę. Moja nowa praca, ta słabo płatna mnie okropnie nudzi, ale mam wydatki, a płacą solidnie. Trzeba wytrwać:(

Menu: zupa z batata i tuńczyka, kefir i mandarynka. Trochę schudłam.

***

październik pozłocił pobocza

potargał podmuchami paklony

posrebrzył poranki

pochmurne popołudnia

pachną pustką

puste pola posmutniały

polany przysłonięte pasmami

przygnębione przysypiają

płaczą potoki

2 października 2018 , Komentarze (26)

Dziś minął pierwszy miesiąc, a właściwie 4 tygodnie odkąd ponownie ćwiczę jogę. Ćwiczę codziennie 15-20 minut. Chciałam napisać, ze joga uczy cierpliwości i pokory. To jest prawda ale prawdą jest też to, że prawie codziennie obserwuję postepy. Jedne są mniejsze, inne większe ale są i to cieszy. Niektóre są wyraźne jak np. wykonanie nowej asany, która do tej pory nie wychodziła. Inne to drobne zmiany w wykonaniu typu pogłębienie pozycji czy mniejszy opór w mięśniach czy w stawie. Czekam na świeto czyli wykonanie kołyski, chwycenie rąk za plecami i kwiat lotosu. Te ćwiczenia wykonywałam jeszcze rok temu za każdym razem. Teraz wykonuję niekiedy,poza kołyską. Nie wiem czemu tak jest ale nie zawsze moje ciało chce wspólpracować.  Chcę do nich powrócić jak najszybciej ale zdaję sobie sprawę, ze tak sie nie da. Joga raczej nie znosi rywalizacji i pośpiechu. Wszystko ma iść swoim tempem. Poczekam więc w spokoju. Joga go uczy...:)

Dziś będzie trochę pracy w domu i na dworze. Na dworze trzeba sprzątnąć donice w których rosły kwiatki. Poza tym chcę posprzątać  w sypialni. To ma być sprzatanie typu generalnych porządków, coby przed świętami nie szaleć:) Poza tym może zrobię ze dwie kartki świąteczne. Chcę również polakierować szafeczkę. Gdy to zrobię Krzysiek ją powiesi w łazience. Będę teżkoniecznie czytać.Tym razem to powieść dla kobiet ale nie typowy romans. Nawet ciekawa.

Krzysiek pracę dostał. Przez październik będzie pracował na pół etatu, a później ponoć na cały. To na razie umowa zlecenie.

Dziś żurek z jajkiem, warzywami i pieczarkami i krokiet. Do tego mandarynka i kefir.

A na koniec część kotow znęcających się nad trawą...Ciekawe ile wytrzyma...



1 października 2018 , Komentarze (6)

Ostatnio mam więcej energii. Jeszcze niedawno po powrocie z miasta byłam skonana. Musiałam sie od razu położyć. Teraz bez problemu z marszu biorę sie za robotę jeśli muszę. Skąd mi się energia wzięła nie wiem. Czyżby z jogi? To w zasadzie możliwe, bo ćwiczę codziennie już prawie miesiąc. Tylko czy joga dodaje energii?

Dziś mam do sprzątania ganek, a Krzysiek pozbiera resztę orzechów i wytnie kilkanaście odrostów sumaka. Drań jest jak perz.Strasznie rośnie. Co roku przybywa po kilka-kilkanaście nowych roślin. W tym roku Sebastian ich trochę wykośił, ale po bokach jeszcze zostały. Jeśli się wyrobię będę lakierować szafkę do łazienki, którą wczoraj pomalowałam. Chcę napisać kolejny wiersz albo haiku. Dzień z załozenia ma być spokojny. Wstałam jednak wcześnie, bo czekam na przesyłkę. Idzie mi zazdrostka wykonana szydełkiem przez moją kolezankę. Będzie do kuchni. Ja szydełkuję ale za coś typu serwetek czy zazdrostki nawet się nie biorę. Nie bardzo mam ochotę liczyć oczka i kombinować. Robię tylko proste wzory-czapki i poduszki. Kiedyś zrobiłam dwie kapy z kwadratów ale czekają na zszycie i jeszcze poczekają, bo tego robić nie lubię.

Dziś do jedzenia będzie kapusta z pieczarkami i z makaronem ryzowym. Do tego moze jarzynowa.

Wczoraj przeczytałam książkę. Uczucia ma mieszane, bo bohaterowie przeważnie celowali w luksusowe domy, albo olbrzymie albo nowe. Ja myślałam o czymś skromniejszym i te skromniejsze standardy by mnie bardziej interesowały. Zawsze chciałam mieć niewielki, tani dom. Moi rodzice mieli dom na wsi ale mniejszy, bo około 100m2. Były trzy pokoje, łazienka i duże pomieszczenie przedzielone na pól czyli pokój przykuchenny i kuchnia oraz sień z kanapą i ławą. To w pokoju tym toczyło sie życie. Mama w lecie przyjmowała chorych na pobyt. Robiła im zabiegi bioterapii. Sporo osób wyjechało zdrowych.

30 września 2018 , Komentarze (5)

Ostatni dzień września i ostatnia szansa na zarobek na wróżbach. Będę więc dzisiaj pracować przynajmniej do 24:00. Poza tym pracy zarobkowej nie będzie. Dziś chcę za to podziałać robótkowo. Moze pomaluję szafkę do łazienki albo herbaciarkę. Powinnam posprzątać w spiżarni i powinnam posadzić wrzośca.

Reszta dnia zejdzie na czytaniu i może na pisaniu wierszy. Chcę też pospać. Będzie również Reiki i joga, bo to jest codziennie. Wczoraj jednak toaletkę polakierowałam, a Krzysiek odstawił ją na miejsce. W sypialni zapanował ład. Trzeba jeszcze nową półkę dorobić ale to już Sebastian jak przyjedzie w grudniu. Wtedy też chyba powiesi półkę nad drzwiami na ikony. Ja moze wcześniej kupię chodniki. Muszę też wynieś stary fotel antyczny. To oryginalny uszak. Niestety podrapany przez koty, a ja go do renowacji nie dam. Oddam go mamie, a ja w to miejsce albo postwię fotelik drewniany z lat 20, albo moze kupię fotel współczesny. Taki na stary styl.

Menu: zupa grzybowa z makaronem i kefir. Dziś głodówka, bo ze zdenerwowania w piątek przytyłam i trzeba to zrzucić. Waga skoczyła w górę, bo zjadłam ponad normę sporo fasoli, kromkę chleba z serkiem topionym, sporo owoców i puszkę bobu. To nie powinno mieć miejsca. Zawsze ze stresu tyłam, bo jadłam za dwóch.

***

październik pozłocił pobocza

potargał podmuchami paklony

posrebrzył poranki

pochmurne popołudnia

pachną pustką

puste pola posmutniały

polany przysłonięte pasmami

przygnębione przysypiają

płaczą potoki

***

Październik pomalował pnącza

plamy purpury

pokryły połacie parków

promienie prześwitujące

przez pochmurne przestworza

pocałunkami pokrywają policzki

pierwsze połacie puchu

przyjdą później

przyroda poczeka

***

Październik pokrył

powłóczystą peleryną pozłoty

potężny perukowiec

poszarpane powojniki przekwitają

półsenny przedświt

przejęty podmuchami pobielał

przemarznięte ptaki posmutniały

pogoda przygnębia

 

29 września 2018 , Komentarze (6)

Wczoraj mnie Krzysiek zamknął w sypialni i pojechał sobie do miasta. To juz trzeci raz. Byłam tak wściekła, że gdybym go dorwała to by chyba oberwał. Wydaje się, że ostatnio ciężko myśli i wciąż czegoś zapomina. Przyznać sie do tego nie chce i śmieje sie z mojej kiepskiej pamieci. Do pracy idzie jeszcze w poniedziałek i wtedy moze sie rozstrzygnie czy będzie pracował na stałe. Oby, bo praca mu odpowiada.

Wczoraj trochę pracy w domu wykonaliśmy. Krzysiek umył okno, a ja uprałam firanki i pomalowałam toaletkę. Dziś będzie umyte ostatnie na razie okno. Nie wiem czy mi się uda skończyć lakierowanie toaletki. Została ostatnia warstwa. Toaletka stoi na środku pokoju i to mnie denerwuje, bo trzeba ja omijać. Dobrze by było ją skończyć przed niedzielą i odstawić do kąta.

Dziś byłam na zajęciach malarskich. Zaczęłam klimatyczny pejzaż jesienny. Kolorystyka jest bardzo fajna-ciepła, bo to las. Przyniosłam też sobie obrazek na wzór. To kapliczka, która namalowałam ostatnio i od razu sprzedałam. Będę malować dla siebie jak czas znajdę. Jutro chcę ozdobić pudełko na herbatę. Moze też pomaluję szafeczkę do łazienki. Co się uda zrobić okaże sie jutro. Powinnam odpocząć.

Nadal piszę wiersze. Obecnie na Facebooku w grupach są dwa warsztaty, które mnie interesują. Trzeba napisać miniaturki. 

Menu: zupa z dyni i pieczarek- dużo, bo drugiej nie będzie. Krzysiek zje ze mną. Ostatnio mu nic nie gotuję i je zupy. Nie schudnie, bo nadgania pieczywem i słodyczami. Potrafi pochłonąćna szybko dwie drożdżówki i pączka.:( Tłumaczenie nic nie daje.

Sebastian jest wykończony, bo pracował przy rozbiorce budynku, przywiózł dwa busy drewna i teraz je tnie. Usypia w trakcie rozmowy.

Nasza jesień

 

Jesień zapaliła lasy westchnieniami

rozgorzały klony brzozy i olszyny

nieskazitelnym pięknem płoną dąbrowy

sypią iskrami ogrody

żarzą się parki

płoną nasze serca

wczoraj skreśliłam strofy o miłości

była w nich fascynacja moc wzruszeń

szczypta namiętności i jesień

kolejna razem

dziś uśmiechnę się do zimowitów

przyniosę drwa do kominka

zaparzę herbatę z cynamonem

i powitam wczesne wieczory

pachnące deszczem

i ciepłem twoich ramion

28 września 2018 , Komentarze (16)

Dziś kolejny spokojny dzień w domu. Będzie nadal sporo pracy. Krzysiek pomyje okna w ganku, a ja upiorę firanki, zasłony i polakieruję toaletkę. Musimy też zebrać resztę orzechów, bo obrodziły wyjątkowo obficie w tym roku. Jesień rozgościła sie na dobre. Jest chłodno i koty leżą na mnie po całych dniach. Okupuję też modemy i piec gdy napalimy. Wczoraj Krzysiek kupił im trawę w doniczce. Kupił też wrzośce. Są piękne i obie z mamą je kochamy. W niedzielę posadzimy je na nowej rabatce.

Jesień nastroiła mnie melancholijnie. Myślę o moich bliskich, których juz nie ma i o przemijaniu. Piszę wiersze. Lubię takie klimaty. To wyciszenie, spokój, nostalgia są mi bardzo bliskie. Cieszy mnie ogień buzujący w piecu, koty na kolanach i obok mnie. Cieszy mnie deszcz stukający w parapety. Kocham jesień i delektuję się nią chwila po chwili.

Menu: Dziś odstępstwo, bo chcę zrobić pasztet z fasoli...Obym nie przytyła...

.Jesienie

 

gdyby nie srebrne włosy

moje i twoje

ta jesień by była taka sama

tak samo pachnie deszcz

też klon pyszni się oranżem

spójrz lecą żurawie

wczoraj i dziś

spięte klamrą istnienia i uczuć

dodają smaku chwilom

jutro ukryte we mgle

wabi i intryguje

jakie będą przyszłe jesienie

czy pełne ciepła  czy tęsknoty


27 września 2018 , Komentarze (9)

Sebastian dojechał szczęśliwie.Ulżyło mi. Dziś już normalny, spokojny dzień. Będzie sporo pracy, bo trzeba sie uwijać. Będą teksty i wróżby. Będzie malowanie toaletki. W tym tygodniu chcę ja skończyć. W tym roku Sebastian jeszcze tylko powiesi półkę i wytnie połkę do toaletki.To już będzie wszystko na ten rok w sypialni. W przyszłym roku wiosną sypialnie pomalujemy. Oczywiście na biało.

Dziś będę też czytać o jodze. Pozycja jest interesująca. Może dziś skończę. Jutro będę czytać, a raczej pracować z książką  Nauka kochania siebie. Krzysiek moze umyje okno w sypialni i wypiorę firanki. Znowu będzie się wściekał na tą robotę ale opłacić pani do mycia nie chce. Woli sam.

Teraz o diecie. Obawiałam się strasznego głodu jesienią. Nic takiego jednak mnie do tej pory nie trapi. Apetyt wzrósł odrobinę ale bez paniki. Nie podejrzewam bym stała sie jeszcze bardziej głodna później. Powinno mi się w tym roku upiec. Dziś krupnik z kaszy jaglanej z bobem i może cebulowa.

Jesienne wspomnienia

/ pamięci mojej cioci Reginy/

 

podzieliłam się wspomnieniami i mgłą

co omotała pędy winorośli

dom cioci jest taki cichy

jakby usnął wraz z latem

 

pamiętam tamtą  jesień

jej oczy

ukryte w czerwieni liści

i dłonie suche jak pergamin

 

widzę w snach jej białe włosy

słyszę milknące echa

i nasze uśmiechy

 

i tylko natrętny deszcz

dotyka moich włosów

krzyża na jej grobie i kasztanów

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.