Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Mam sporo zainteresowań między innymi: ezoteryka, reiki, astrologia, anioły, uzdrawianie itp, czytanie, rysowanie, malowanie itp, pisanie/książki,blogi/ poezja w tym haiku a ostatnio przysłowia i aforyzmy, filmy, grafika, joga, układanie krzyzówek. Ogólnie kocham wieś, dom, ciszę, spokój, pozytyne emocje i nie znoszę wysiłku fizycznego... A odchudzam się bo miałam problemy z poruszaniem się i bóle kręgosłupa o zadyszce nie wspomnę a przy stadzie kotów i psie nachodzić się trzeba... Cel na ten rok 79 kg

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 1597511
Komentarzy: 56270
Założony: 12 kwietnia 2011
Ostatni wpis: 7 lutego 2025

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
araksol

kobieta, 60 lat, Będzin

163 cm, 85.20 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: do końca XII 2024 - 79kg

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

28 grudnia 2018 , Komentarze (19)

Wczoraj Sebastian znowu mi udowodnił, ze jest niezawodny i niezastąpiony. W mig sie uwinął z zamkiem. Dziś pomaluje biblioteczkę. Zrobi to lepiej niz ja, bo malował u znajomego meble na sprzedaż. Lubie patrzeć gdy pracuje. Gdy malował mi drzwi był skupiony i dokładny. Ja gdy maluję chlapię wkoło jak kaczka. 

Krzysiek sobie w pracy chyba nieźle radzi, bo się wciągnął. Na poczatku były uwagi i musieli mu pomagać. Teraz juz sam wszystko robi. Pracuje cztery godziny, a resztę siedzi. W domu jest przed szóstą.

Ja mam jeszcze urlop. Praca będzie od 4 I. Sebastian jedzie 3I. 

Wczoraj już było tyle kalorii co trzeba. Dziś zupa fasolowa z pieczarkami, kiełbasa pieczona, sałatka z warzyw, orzechy włoskie.

Co do awantur z Sebastianem to on uważa, ze to się zdarza w małżeństwach. Jest pewny, że nasza relacja jest trwała. No nie wiem. Moi rodzice tez się czasem kłocili. To chyba faktycznie jest normalne i ja mam nierealistyczne oczekiwania. Dla mnie awantury to trochę patologia. Tylko czy ciche dni nie sa czasem gorsze? 

Kupiłam frytkownicę beztłuszczową. Jest droższa niz ta, którą chciałam kupić, ale nie tragicznie droga. Oby działała.

27 grudnia 2018 , Komentarze (7)

Wczoraj był już u mnie błogi spokój. Panowie zachowywali się bez zarzutu. Przeprosili obaj. Dzień był przyjemny. Trochę podrzemałam na ramieniu Sebastiana, a później robiłam logo. Dziś Sebastian pojechał do miasta po zamek. Kupi tez bejcę. Dziś po południu może zamek założy, a jutro pomaluje biblioteczkę. Ma jeszcze pociąć stół i trochę drewna dla mojej mamy. Czekam na półkę. Ja jeszcze pracować nie zamierzam choć to pewnie błąd, bo przed Sylwestrem by było dużo wróżenia. Kupiłam kolejną kuchenkę elektryczną.

Diety nie ma i przytyłam 2 kg. Dieta będzie po Sylwestrze od razu. Nie będę czekać. Dziś już liczenie kalorii, ale jest jeszcze ciasto, które mnie kusi i śledzie...

Po południu może wreszcie zacznę obraz albo zrobię kartkę. Chyba jednak w nadchodzącą sobotę jeszcze do ośrodka kultury nie pojadę, a malowania mi brakuje. 

Zostało mi jeszcze kilka baz do kartek. Kusi mnie wykorzystać.

Zobaczcie na moja fryzurę na tym zdjęciu. Fryzjer koniecznie w styczniu i to na poczatku...:)

26 grudnia 2018 , Komentarze (21)

Wczoraj był ciąg dalszy niesnasek. Skłócona jestem i z Krzyśkiem i z Sebastianem. Oni się wzajemniemnie popierają i uważają, że maja prawo po mnie jeździć. Mam ich dość. Obu. Mam za swoje. Sebastian jedzie chyba do domu jutro. Z Krzyśkiem raczej się ułoży, choć pewnie nie na długo. Czasem, coraz częściej zazdroszczę mojej mamie, że jest sama i ma spokój. Mam dość facetów i gdybym teraz miała podjąć decyzję co zrobić ze swoim życiem wybrałabym raczej samotność. No ale może to emocje. Miłe jest życie z kimś u boku, ale pod warunkiem, że ta osoba dba o mój komfort psychiczny i stara się zapewnić przyjemna atmosferę. Mnie to nie jest dane. Krzysiek dużo mi pomaga, ale ja bym raczej wolała niektóre rzeczy mieć nie zrobione, a mieć spokój. Co z tego, że przyniesie opał jak wrzeszczy i wyzywa na wszystko. Choroba, chorobą, ale mam dość.

Wczoraj ze stresu zrobiłam kilkanaście logo. Moje portfolio się rozrasta. Dziś może zrobię wizytówki. Przymierzam się do plakatu. Zrobiłam też wzory na podkoszulki... Aby z tego mam zadowolenie.

25 grudnia 2018 , Komentarze (11)

U mnie wczoraj były problemy zamiast przyjemności. Płytka się spaliła przed samymi świętami, a wczoraj okazało się, że na piecokuchni nic sie ugotować nie da. Gotowałam na jednej płytce od 14 do 21:10. Wszyscy byli wściekli i zamast miłego nastroju były konflikty. Dla mnie dwóch awanturujących się facetów to stanowczo za dużo. Coś z tym chyba trzeba zrobić. Sebastian bardziej mnie denerwuje, bo próbuje mną rzadzić. To oczywiście nie wchodzi w grę. Denerwował się, że leżę, buszuję w internecie, że cały czas w kuchni nie siedzę. Efekt był taki, ze koło 19 wsadził sobie w uszy słuchawki i poszedł spać. Kolację jedliśmy z Krzyśkiem. Sebastian świąt nie znosi i nie przykłada do nich wagi. Wściekał sie nawet o kolędy, które chcieliśmy słuchać. Dla mnie i Krzyśka święta sa ważne. Moja mama na Wigilii nie była. Nawet się z nią opłatkiem nie połamałam, bo mnie do domu nie wpuściła. Rozmawiałyśmy przez telefon. Ugotowała sobie tylko zupy grzybowej i prawie cały dzień spała i czytała. 

Dziś już odpoczywam. Moze namaluję obraz, a raczej zacznę. Moze zrobię jakieś logo. Koniec tego szaleństwa chyba mi pasuje. Krzysiek idzie dziś do pracy. Jutro ma wolne...

24 grudnia 2018 , Komentarze (12)

Zdrowych i pogodnych świąt. Oby były pełne miłości,ciepła i magii...:)

23 grudnia 2018 , Komentarze (2)

Wstałam bardzo późno. Wyspałam sie za wszystkie czasy. Wczoraj wiele nie zrobiłam. Zrobiłam kilka poprawek ulotek i kilka logo. Nie wiem na razie czy projekty sie spodobały, a do tego trzeba tez szczęścia. Gusta są różne. Nieraz świetne moim zdaniem projekty przepadają. Cieszy mnie to, że uczę się coraz lepiej obsługiwać program. Wiele rzeczy robię juz automatycznie. Mam z tego dużą frajdę. 

Dziś też chyba coś z grafiki zrobię. Oprócz tego trzeba zrobić sałatke i kutię. Muszę tez napisać tekst na fan page, którym sie zajmuję. Powinnam zrobić podejście do plakatu. 

Dieta w lesie. Jem co mi wpadnie w ręce. Pilnuję tylko porcji by nie przytyć. Nie tyję. 

Moi panowie byli zajęci od rana. Krzysiek wyprał dywan, a Sebastian musiał wykręcić zamek z drzwi wejściowych. Drzwi się zatrzasnęły i nie dało się otworzyć. Zepsuł sie też odkurzacz.

22 grudnia 2018 , Komentarze (6)

Miałam jechać na zajęcia z malarstwa, ale zrezygnowałam. Nie wiem jakie zwyczaje panują w ośrodku kultury, ale obawiałam się czegość na kształt Wigilli. Całe te ceremonie ze składaniem życzeń itp są może sypatyczne, ale ja sie czuję nieswojo. Jestem dzika i taka sobie pozostanę. Pojadę na zajęcia przed Nowym Rokiem to już będzie po życzeniach. 

Dziś przez to, że nigdzie nie byłam zyskałam troche czasu. Spałam więc w dzień kilka godzin. Uspokajał mnie tym razem wiatr dmuchający w kominie i deszcz. Później zrobiłam dwa banery i trzy logo. Jeszcze coś chyba zrobię. Kusi mnie obraz i kartka. 

Diety nie ma. Przytyłam pół kilo, ale to chyba jelita, bo sporo węglowodanów wpadło w tym chleb. 

21 grudnia 2018 , Komentarze (4)

Wczoraj upiekłam pierniczniczki i doszłam do wniosku, że zrobiłam dobrze, bo zyski sa większe niż ewentualne straty. Straty to ryzyko pochłonięcia olbrzymiej porcji z racji tego, że pierniczki wyszły pyszne. To w dodatku prawdziwa bomba kaloryczna, bo i masło i cukier. Korzyści to smak i pewność, że pierniczki domowe są zdrowsze niż te kupne. Te które upiekłam to pierniczki miękkie, czyli nie trzeba ich trzymać w pudełku, a mozna jeść od razu. Zjadłam trzy serduszka. Mój przepis jest bardzo prosty, a pierniczki zawsze wychodzą i robi sie je bardzo szybko. Moje nie mają jeszcze polewy i szczerze mówiąc nie wiem czy polewę zrobię. Pierniczki nie musza być piękne, a powinny choć trochę moje wyrzuty sumienia zagłuszyć.Te związane z dieta oczywiście,a polewa jest kaloryczna.

Składniki:
500 g 
mąki pszennej
120 g masła
200 g cukru
3 łyżki miodu
2 jajka 
2 łyżki gęstej śmietany 18%
1 łyżka kakao
1/2 łyżeczki kawy rozpuszczalnej
6 - 8 łyżeczek przyprawy do piernika
2 łyżeczki sody oczyszczonej + 1 łyżka ciepłej wody do rozpuszczenia

Masło, mód, cukier, kakao, kawę oraz przyprawę korzenną podgrzewać, ciągle mieszając aż składniki się rozpuszczą. Zdjąć z ognia, do masy dodać 250 g mąki i zmiksować. Odstawić do wystygnięcia. Następnie dodać jajka, śmietanę, resztę mąki i sodę rozpuszczoną w wodzie. Zagnieść ciasto, aż będzie gładkie i błyszczące. W razie potrzeby, odłożyć na 30 minut do lodówki, żeby zgęstniało będzie lepiej wałkować.

Ciasto rozwałkować na podsypanej mąką stolnicy na grubość 05 - 06 mm, wykrawać pierniczki za pomocą foremek.
Piec w temperaturze 170*C przez 8 - 9 minut
Po wystygnięciu polukrować nie zbyt gęstym lukrem.
Im pierniczki grubsze, tym smaczniejsze.

Poza tym zrobiłam wczoraj dwa krótkie łańcuchy z bibuły na stroik w kuchni i trochę też rzeczy posprzatałam. Moi panowie wynieśli bieliźniarkę, a wnieśli biblioteczkę. Dziś ma być prany dywan w pokoju dziennym. Jest strasznie brudny i ja bym była skłonna nawet go wyrzucić i kupić nowy, ale Krzysiek o tym słyszeć nie chce. To dywan, który przywiózł z Ryk z domu rodzinnego. Jest dla niego wręcz relikwią.

Dziś będzie wędzenie schabu. Krzysiek mi pomoże, bo Sebastian stwierdził, że sie na tym nie zna. Kłamie oczywiście, bo mu sie robić nie chce. Ostatnio jest zadziwiająco spokojny, nie kłoci sie ze mną i dużo śpi. Anioł po prostu. Jak ja lubię takich facetów. Coraz więcej zalet w nim widzę. Krzysiek za to ostatnio się wścieka. To przez nowa pracę. Denerwuje sie jeszcze, bo sie z nia nie oswoił. Nie lubi zmian. Jest biedak w stresie.

20 grudnia 2018 , Komentarze (2)

Wczoraj zrobiłam co zaplanowałam poza kartkami, bo mi było za zimno, żeby stopy spod kołdry wyjąć. Uczyłam sie za to grafiki. Tym razem to była kolejna ulotka. Bardziej skomplikowana w wykonaniu. Do tego doszła wizualizacja napisu na naklejkę i koszulkę. Miałam też kolejną wróżbę z tarota na pół roku. Od razu kupiłam kurs webwritingu w pigułce. Ten rozbudowany będzie dopiero w przyszłym roku pod koniec stycznia. Przyszły mi materiały malarskie i ciągnie mnie kolejny obraz, ale czasu brak. Dziś mam upiec pierniczki miękkie według nowego przepisu. Jestem ich ciekawa.

Jeszcze się zima na dobre nie zaczęła, a wśród moich sukulentów pogrom. Pomarzły prawie wszystkie w kuchni. Nie wiem czy było za dużo wody czy po prostu zimno. Chyba jeszcze raz kupie w przyszłym roku ale już wcale od jesieni podlewać nie będę. Muszę jeszcze poczytać jaką temperaturę wytrzymują.

Miałam kupić frytkownicę beztłuszczową i za długo z tym zwlekałam. Niestety sprzedaż na Allegro tej co chciałam się skończyła i zostały większe i dużo droższe. Ja kolosa na 2,5 litra nie potrzebuję. Muszę poczekać na coś mniejszego i tańszego.

19 grudnia 2018 , Komentarze (12)

Wczoraj popłynęłam z jedzeniem. Nic nie jadłam cały dzień tylko chleb z boczkiem. Nie przytyłam. Dziś już normalne jedznie i oby takich napadów było jak najmniej. Wczoraj w ogóle był dziwny dzień, bo nic prawie nie zrobiłam poza grafiką i jedną wróżbą. Dziś już muszę koniecznie sprzątnąć stertę prania i zrobić pierogi. Nie da sie tego odłozyć, bo się nie wyrobię. Mam też pilnie zrobić kilka kartek według mapek. To zadania do wykonania w grupie na facebooku. Mozna to robić do 25 XII, a zaległości mam. Coś mi ta nauka robienia kartek słabo idzie. Jakieś takie bezpłciowe mi wychodzą zwykle. Za grosz w nich wdzięku. Kartki bardzo mi się podobają i lubię je robić więc nie przestanę. 

Takie ulotki wczoraj zrobiłam...

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.