Dziś wstałam przed pierwszą. Krzysiek też, bo ma wolne. Dzień przywitał nas deszczem. Padało tylko trochę ale jednak. Po południu mamy zamiar trochę posprzątać. Trzeba się z tym spieszyć, ponieważ Sebastian ma przyjechać wcześniej o trzy dni. Zmiany są w tym względzie z powodu mojego kursu pisania ikon. Spóźniłam się na niego ale według babeczki prowadzącej nadgonię. Warsztaty jutro o siedemnastej. Będą co tydzień w środy do końca miesiąca. Jeśli chodzi o ikonę to warsztaty kusiły mnie od zeszłego roku albo i dłużej. Mam zamiar przygotować dla siebie kilka ikon nad drzwi w odnowionej kuchni. To stary zwyczaj. Tak kiedyś ikony były umieszczane w domach na wschodzie i mnie się to spodobało. Tak ma być też u mnie.
Pieniądze na remonty i inne wydatki się zarabiają. Dziś mam pisać horoskop na portal, opowiadanie. Mam tez zrobić horoskop indywidualny i koloroterapie wahadłem. Do tego doszło robienie sosu pomidorowego, a właściwie z kabaczka i pomidorów do słoików. Dzień będzie więc zajęty i owocny.
Sebastian dziś był na grzybach i przyniósł dwa 10 litrowe wiadra prawdziwków. Już się suszą dla mnie:)