Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Mam sporo zainteresowań między innymi: ezoteryka, reiki, astrologia, anioły, uzdrawianie itp, czytanie, rysowanie, malowanie itp, pisanie/książki,blogi/ poezja w tym haiku a ostatnio przysłowia i aforyzmy, filmy, grafika, joga, układanie krzyzówek. Ogólnie kocham wieś, dom, ciszę, spokój, pozytyne emocje i nie znoszę wysiłku fizycznego... A odchudzam się bo miałam problemy z poruszaniem się i bóle kręgosłupa o zadyszce nie wspomnę a przy stadzie kotów i psie nachodzić się trzeba... Cel na ten rok 79 kg

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 1560187
Komentarzy: 55775
Założony: 12 kwietnia 2011
Ostatni wpis: 18 stycznia 2025

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
araksol

kobieta, 60 lat, Będzin

163 cm, 87.10 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: do końca XII 2024 - 79kg

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

12 września 2017 , Komentarze (14)

Dziś wstałam przed pierwszą. Krzysiek też, bo ma wolne. Dzień przywitał nas deszczem. Padało tylko trochę ale jednak. Po południu mamy zamiar trochę posprzątać. Trzeba się z tym spieszyć, ponieważ Sebastian ma przyjechać wcześniej o trzy dni. Zmiany są w tym względzie z powodu mojego kursu pisania ikon. Spóźniłam się na niego ale według babeczki prowadzącej nadgonię. Warsztaty jutro o siedemnastej. Będą co tydzień w środy do końca miesiąca. Jeśli chodzi o ikonę to warsztaty kusiły mnie od zeszłego roku albo i dłużej. Mam zamiar przygotować dla siebie kilka ikon nad drzwi w odnowionej kuchni. To stary zwyczaj. Tak kiedyś ikony były umieszczane w domach na wschodzie i mnie się to spodobało. Tak ma być też u mnie.

Pieniądze na remonty i inne wydatki się zarabiają. Dziś mam pisać horoskop na portal, opowiadanie. Mam tez zrobić horoskop indywidualny i koloroterapie wahadłem. Do tego doszło robienie sosu pomidorowego, a właściwie z kabaczka i pomidorów do słoików. Dzień będzie więc zajęty i owocny.

Sebastian dziś był na grzybach i przyniósł dwa 10 litrowe wiadra prawdziwków. Już się suszą dla mnie:)

11 września 2017 , Komentarze (2)

Jesień blisko i to widać i czuć nie tylko po pogodzie. Dziś na schodach do ganku spotkałam mysz z dwoma małymi myszkami usiłowały dostać się do domu. U mnie w domu też już myszy są, bo ślady znajduję. Ja ich nie zwalczam jakoś specjalnie. Czasem wprawdzie żywołapkę chcę kupić ale mi schodzi. Koty i Pikuś już zaczęły więcej jeść i to sporo więcej. Wręcz ich napaść nie mogę. Szczur, który u mnie w piwnicy rezyduje od kilku lat też chyba zimę czuję, bo zaczął się pokazywać w sieni. Przypuszczam, że znowu mi się za ziemniaki w piwnicy weźmie. Też go nie zwalczam choć o higienę dbam bardziej niż wtedy gdy go nie było, bo chorób się boję. Sebastian się na niego czai ale się z nim kłócę. On też biedak chce żyć, a w końcu ludzie szczury specjalnie w domach hodują i zachwycają się nimi, bo miłe i inteligentne. :))))

Wczoraj kupiłam nową talie kart Lenormand. Chodzą za mną jeszcze jedne i kolejna talia tarota. Tarot to Mistical Tarot Cats. Talie w Polsce nie były dostępne ale na bazarku ezoterycznym jest jedna do sprzedania. Talia jest trudna ale jak pieniądze jakieś do mnie dotrą to ją kupię. Może już w ciągu 2-3 dni. Wszystko jest do opanowania. No prawie wszystko, bo np. języka obcego, a konkretnie angielskiego, tańca i prowadzenia samochodu nie jestem w stanie opanować. Uwielbiam kocie talie.


10 września 2017 , Komentarze (2)

,,Moja miłość ma zielone oczy" to tytuł roboczy nowego tomiku, który wczoraj zaczęłam pisać. Tomik będzie o kotach w sam raz dla kociarzy. Pisze mi się fajnie. Wprawę mam, bo od jakiegoś czas piszę dla Kocich Spraw. Antologią i książkami upamiętnię moich bliskich to i koty by trzeba było. Może nawet parę zdjęć wstawię.

Poza tym mam problem, bo wcześniej się zaczęły warsztaty z ikony. Nie wiedziałam o tym, a strasznie chciałam wziąć w nich udział. Teraz czekam na decyzję czy mogę jeszcze dołączyć. Bardzo chcę. Nie wiem też czy nie będzie zajęć z ikony co tydzień przez cały rok. To by było bardzo ciekawe ale ja już się zapisałam na rysunek sztalugowy. W dwóch zajęciach nie mogę wziąć udziału. Poczekam więc chyba, bo może te zajęcia z ikony jeszcze kiedyś będą. Rysunek był w zeszłym roku i w tym powtórka. Może i z ikoną tak będzie. Wygląda na to, że moja edukacja artystyczna nie będzie miała końca, bo kusi mnie jeszcze malarstwo sztalugowe i akwarela.

Poza tym dziś przetwory na mnie czekają i kurs. Nie bardzo mi się chce działać ale to samo się nie zrobi...

9 września 2017 , Komentarze (10)

Dziś mimo weekendu będę działać. Roboty sporo i do tego dwie godziny kursu ezoterycznego. Dzisiaj wyznaczyłam sobie bardzo niewdzięczne zadanie. Mam mianowicie zrobić porządek z doniczkami po kwiatkach. Do tej pory było tak, że każdego kwiatka, który umarł Krzysiek wynosił do sieni i ustawiał wzdłuż ściany:(. Teraz wszystko z sieni ma zniknąć więc i doniczki z ziemią. Na razie wynieśliśmy je na dwór przed dom i trzeba to teraz sprzątnąć. To zadanie dla mnie, bo Krzysiek nie wie, które mają trafić do śmieci, a które do komórki. Gdy to zrobię będzie luz i odetchnę. W sieni jeszcze trzy dni pracy zostało tak po 20 minut, bo dłużej tego nie zdzierżę na jeden raz. Później jeszcze tylko wyniesienie starej boazerii, malowanie i zdobienie. To ostatnie już przyjemne będzie. Gdyby to ode mnie zależało to bym tez porobiła porządek we wszystkich komórkach i składzikach. Na razie jest porządek tylko w mojej. Mama swoich dotknąć nie pozwoli. Trzeba by też dziadostwo ze strychu wyrzucić. W piwnicy już porządek jest i do usunięcia zostały tylko dwa piece po centralnym ogrzewaniu. Trzeba je sprzedać na złom o ile kogoś kto potnie znajdę. Może tym zajmie się Sebastian zimą?

Poza tym będę robić sałatkę z cukinii, marchwi i papryki. Jutro ketchup z cukinii.

Rower stacjonarny sprzedałam za 120 o ile facet się nie rozmyśli. Strasznie tanio, bo kosztował 300 a używałam go mało. Nie było jednak innych ofert, a mnie tylko zawadzał. No i sam ode mnie odbierze. To korzyść, bo kombinować nie będę musiała. Sprzedałam też książkę o jodze. Mam jeszcze kilka ale te już u mnie zostaną. Może jeszcze kiedyś wrócę do ćwiczeń choć się boję o stawy...

A na koniec zdjęcie mojej rabatki z ziołami..

8 września 2017 , Komentarze (4)

Dziś wstałam dość wcześnie, bo Krzysiek ma kolejny dzień wolny. Dostał dwa dni wolne, bo musiał iść do pracy w niedzielę. Dziś jedzie do miasta po zakupy i wypłatę do banku. Jak wróci może już kupię szafę do sypialni. Trochę boje się składania ale w całości można kupić jedynie antyki chyba. Antyki cóż...Są cudne ale nie kupię, bo się boję kupować w internecie, a w Desie u mnie szafy nie ma w cenie choć trochę zbliżonej do ceny tej szafy która kupuję. Moja szafa będzie drewniana z sosny też ładna z płycinami. Będzie pasowała do giętego metalowego białego łóżka z Ikei. O luksusach nie myślę, bo banku nie obrabowałam. Ma być skromnie, wygodnie i praktycznie. Meble musza być trwałe, bo nie mam zamiaru ich za kilka lat zmieniać. Nie lubię zmian i ruchu z nimi związanego. Już nie kupie mebli z płyty, bo postoją pięć lat i tylko do wyrzucenia się nadają. Tak mam z tymi z pokoju dziennego. Segmencik był ładny, pojemny, praktyczny i postał parę lat. Teraz wszystko się chwieje i okleina obłazi. Muszę kupić nowy, a mnie skóra ciernie na skręcanie i robotę przy przenoszeniu, układaniu i wynoszeniu.

Poza tym będziemy sadzić zioła, bo przyszły. Mam też zamiar pozszywać jaśki, bo jutro czasu nie będzie. Pewnie będę robić przetwory o ile nie zapomnę warzyw dziś na nie kupić. Może to będą buraczki, a może cukinia, bo fasolki mam dość. Dziś też może Krzysiek grzyby do suszenia kupi.

7 września 2017 , Komentarze (18)

Jak czytacie to będę pisać dalej. Wczoraj pracować mi się nie chciało. Zmusiłam się jednak ale nie pracowałam przez całe popołudnie, bo dwie godziny spałam jak zabita. Zwinęłam się pod kocykiem przytuliłam do Mruczka i dalejże spać. Obudziłam się połamana, ponieważ koty na mnie wlazły i niewygodnie mi było. Mimo wszystko uwielbiam z kotami spać i to, że ich dużo wcale mi nie przeszkadza. Dziś chyba spania nie będzie, bo musze podgonić pisanie opowiadań. Odezwało się tez do mnie kolejne wydawnictwo z propozycją wydania tomiku poezji. Oferta jest nawet dość interesująca i nie tak kosztowna jak w poprzednim wydawnictwie. Może to przemyślę i coś wydam w przyszłym roku. Dwa tomiki w tym haiku czekają, a dwa się piszą. Piszą się tez opowiadania i wierszyki dla dzieci. Myślę też czy by jeszcze raz nie wydać tomiku z aforyzmami. Tomik był wydany przez Wydaje, które szybko z rynku zniknęło i tomik już nie jest dostępny. Trochę mi szkoda tej pozycji. Aforyzmy były o miłości i z dedykacją dla Krzyśka...

Poza tym dziś mam również dalej sprzątać w sieni. Nie cierpię tej roboty i pewnie nie poświęcę jej dużo czasu. Trzeba jednak wykorzystać czas, bo Krzysiek ma wolne i może cos w domu zrobić.

6 września 2017 , Komentarze (18)

Praca koło domu powoli się posuwa do przodu. Rabata ziołowa już jest częściowo zajęta przez te zioła, które miałam. Trochę ziół kupiłam i na nie czekam. Jak się przyjmą i rozrosną to wiele miejsca do sadzenia na wiosnę nie zostanie. Można ją co prawda powiększyć ale nie wiem czy jest sens. Poza tym porządki. Wczoraj trochę zrobiliśmy w sieniach ale do końca jeszcze daleko. Na razie napełniamy dziadostwem worki. Ze dwa tygodnie zejdzie, bo Krzysiek codziennie robić nie może. Nieraz jest zajęty czym innym, a nieraz za bardzo zmęczony. Jutro mam nadzieję sprzątać dalej. W piątek już  chyba nie da rady, ponieważ jedzie do miasta i wróci późno.

Zastanawiam się czy nie zniknąć z Vitalii chociaż na jakiś czas. Niby jestem na diecie 1300 kalorii ale nie chudnę i dieta mnie ostatnio nie interesuje. Zdrowy tryb życia z ćwiczeniami itp też nie. Wręcz mnie to nudzi. Pisze codziennie ale nie o odchudzaniu. To nie bardzo miejsce na pisanie bloga o życiu.

A na koniec poduszki, które wczoraj pomalowałam...

5 września 2017 , Komentarze (18)

Jestem na Vitalii już siedem lat i nic na stałe nie zrzuciłam. Przestałam się oszukiwać - już szczupła nie będę. Jeśli nawet schudnę z 10 kg to pewnie później to odrobię tak jak do tej pory. Nie jestem siłaczką i lubię jeść. Nie ma już leków typu Meridii i nie wolno mi ich kupić ze względu na zdrowie. Bałabym się, bo mi ciśnienie czasem rośnie. Pewnie taka okrągła się już zestarzeję i pewnie dopiero po osiemdziesiątce schudnę jak doczekam gdy mi jedzenie przestanie smakować.:( Niby mi moja otyłość nie przeszkadza ale to zbędny balast... Teraz mi po głowie chodzi nowa dieta. Polega ona na tym by na raz jeść tylko dwa rodzaje pokarmu i dopiero po trzech godzinach następne. To by było np. węglowodany i tłuszcz, a dopiero po trzech godzinach białko. Pomyślę, bo znajoma na niej kiedyś 30 kg schudła... Dziś na śniadanie gulasz angielski, na obiad ziemniaki z sosem pieczarkowo- paprykowym, a na kolacje sałatka warzywna bez jajek tym razem.

Dobrze, że praca mi choć idzie.

A na koniec wiersz i zmykam, bo praca czeka...

Z serca

Poświęcam mojej babci Natalii Wilk, która o mnie dbała i uczyła mnie życia.

 

***

Wczoraj usłyszałam trel skowronka

spadł mi na głowę jak deszcz

ożywił mnie wzruszył

pogłaskał serce

spragnione ciepła

tak bardzo kochałaś wiosnę

tulę we wspomnieniach

tulipany i  wonne hiacynty

które stroiły miny w ogrodzie

 pierwsze krokusy do których rwała

się dusza

 

pamietam domowy makaron i sernik

i szelest twoich kroków w sieni

chodziłaś cicho jak duch

odkrywam na skraju nocy

echo naszych rozmów

zwierzenia marzenia plany

 

tak realizuję je

dziś posadzę kolejną jabłonkę

namaluję obraz do odnowionego ganku

i napiszę wiersz o tym że wciąż

gonię twój cień

 

4 września 2017 , Komentarze (17)

Wczoraj odpoczęłam choć sporo spraw załatwiłam w tym napisałam dwa opowiadania i tekst na portal. Wróżyłam też oczywiście. Tym samym potwierdziło się, że to nudne zajęcia typu sprzątania i remontów mnie męczą. Muszę ich więc unikać:) Sebastian był wczoraj na grzybach i grzyby dla mnie się suszą, bo przyniósł całe wiaderko. Trochę dla swojej mamy i trochę dla mnie. We wtorek wybiera się znowu. Wczoraj przez cały dzień zjadłam pół chleba domowego z orkiszu i porcję sałatki. Obiadu nie było... Niby to nie dużo ale węglowodany:(

Dziś mam w planach oczywiście pracę i naukę. Będę pisać i wróżyć. Sprzątania będzie tylko z pół godzinki więc wytrzymam. Powinnam tez wsadzić lawendę, którą mi kupiła koleżanka na nową rabatkę. Wieczorem może jakieś wiersze do antologii napiszę. Może tez coś artystycznego podziałam i dzień upłynie. Lenistwa nie przewiduję. Na szczęście energii mam sporo.

Dietę trzymam ale nie wiem jak długo wytrwam, bo zawsze jesienią jestem głodna. Już to czuję. Walczyć z sobą nie zamierzam. Nic na siłę. Może, a raczej na pewno do diety wrócę dopiero w styczniu albo wiosną.

3 września 2017 , Komentarze (7)

No i niedziela. Wreszcie. Jestem trochę zmęczona i mam zamiar odpocząć choć trochę. Pracować czyli wróżyć i pisać będę ale nie będę sprzątać itp. Odpocznę, bo już wczoraj nic takiego nie robiłam. Od poniedziałku chyba ruch z powrotem. Czekają sienie. Jak je już skończę to będzie koniec roboty widać. Jesień zbliża się szybko. Pogoda się popsuła. Wczoraj było chłodno i chodziłam w poncho. Mama paliła w piecu. Koty tez jesień czują, bo ładują mi się po kilka na raz na kolana i wróciły z okna na kanapę. Pikuś też już na podłodze nie leży. Wczoraj u Sebastiana było tylko 10 stopni. Zmarzł biedak. Dziś poszedł na grzyby. Ma zbierać i dla mnie. Ponoć sąsiedzi noszą całymi wiadrami. Może coś znajdzie. Niech chociaż na Wigilię będzie. Po 10 września będę też grzyby kupować i suszyć.

Przyszedł regał na słoiki ale nie ma go kto złożyć, bo brat Krzyśka wyjechał na kurację. U mnie słoiki z przetworami stoją już wszędzie w kuchni i czekają na regał. Krzysiek niby chciał złożyć ale nie bardzo mu ufam co by zdziałał. To musi być ktoś sprytniejszy od niego. Zastanawiam się czasem czy to nie ja ofermę z niego robię. Może powinnam inicjatywę docenić?

Założyłam sobie na Facebooku stronę z wróżbami i z pisaniną. Ludzie się zapisują ale powoli to idzie.

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.