Znalazłam wczoraj w internecie meble sosnowe o połowę albo i więcej tańsze od tych na które się tak napaliłam. Nie są takie piękne jak poprzednie ale cena mnie kusi. Poprzedni stół kosztował 1200 zł. Teraz znalazłam za 300 zł. Szafa ta ładniejsza 1600, a ta co znalazłam ostatnio około 800 zł. Myślę sobie, że jednak te tańsze kupię, bo na luksusy szkoda mi kasy. Drewniane meble tak, bo praktyczne i trwałe. Luksus nie, bo to głupota. Moje mieszkanie i tak nigdy ekstra nie będzie wyglądało, bo o nie nie dbamy to szkoda inwestować w piękne meble. Chyba stół do kuchni już w tym miesiącu kupię, bo mój antyk po prababci zjadły korniki.Dziś czeka mnie raczej nudny dzień. Wczorajszy też taki był. Po południu napisałam opowiadanie i wysłałam do redakcji. Później już nic do roboty nie miałam. W domu byłam sama i nic się nie działo. Nawet działać na Facebooku nie mogłam, bo mi się przeglądarka zawieszała i internet mulił. Pracować mi się nie chciało i spać też nie bardzo. Nie lubię takich dni...
Tak sobie myślę, że to poczucie nudy spowodowane jest monotonią. Niby mam i pracę ciekawą i pasje ale gdy się ciągle robi to samo to to nuży. Przydałby mi się może jakiś wyjazd na kilka dni. Pojechałabym do Sebastiana albo w góry- Bieszczady, Beskidy. Krzysiek się jednak nie zgadza. Sam za nic zostać nie chce, a wyjechać razem nie możemy, bo Pikusiem nie ma się kto zająć. Kotami by się zajęła mama. No i co to za urlop by z Krzyśkiem był? Pewnie by spał, a mnie jakiś wrażeń ostatnio potrzeba. Tylko jakich?
Jestem już na diecie dwa tygodnie. Schudłam prawie 3 kg. Super i oby dalej waga spadała. Menu na dziś: mielonka domowa, kotleciki z kalarepy plus młode ziemniaki ze śmietana i koperkiem, pomarańcza, sałatka z kiełbasy, jajek, marchwi i ogórka kiszonego z majonezem. Majonezu nie oszczędzam zjadam łyżkę.