Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Mam sporo zainteresowań między innymi: ezoteryka, reiki, astrologia, anioły, uzdrawianie itp, czytanie, rysowanie, malowanie itp, pisanie/książki,blogi/ poezja w tym haiku a ostatnio przysłowia i aforyzmy, filmy, grafika, joga, układanie krzyzówek. Ogólnie kocham wieś, dom, ciszę, spokój, pozytyne emocje i nie znoszę wysiłku fizycznego... A odchudzam się bo miałam problemy z poruszaniem się i bóle kręgosłupa o zadyszce nie wspomnę a przy stadzie kotów i psie nachodzić się trzeba... Cel na ten rok 79 kg

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 1590684
Komentarzy: 56238
Założony: 12 kwietnia 2011
Ostatni wpis: 4 lutego 2025

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
araksol

kobieta, 60 lat, Będzin

163 cm, 85.20 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: do końca XII 2024 - 79kg

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

25 czerwca 2022 , Komentarze (6)


Wczorajszy dzień był bardzo ciężki. Była masa aktywności i to typu spotkań z ludźmi. Było wyjście z domu i był upał. Cudem przetrwałam...

Dziś będę sama po południu i coś zrobię i w domu i na dworze. Nie będzie tego dużo, bo mam szkołę. Dziś będzie trochę psychologii. Coś ciekawego dla mnie. Wczoraj napisałam o stolik i moze dziś mi go przywiozą. Mebel jest ciężki, ale jakoś go z dostawca przecież wniosę. Krzysiek juz wie i nawet nic nie mówił. Cud jakiś. Inna sprawa, że mu powiedziałam, że trzeba by kupić. O tym, ze kupiłam nie wie i pewnie będzie szok. Usłyszę parę miłych słow i tyle. Ja juz dawno dumę schowałam do kieszeni i te awantury mnie aż tak nie ruszają. Jest dobrym człowiekiem, a to najważniejsze. To że jest popędliwy wynika z choroby. Mogłam trafić gorzej choć na początku to był szok... O wiele gorszy dla mnie do zniesienia był pierwszy mąż - rozrywkowy typu goście w domu, puby, bilard, dyskoteki i do tego upijajacy sie czasem. Fakt zarabiał dużo i nawet miał firmę i  samochód i motocykl, ale charakteru znieść nie mogłam. Krzysiek mi z natury i sposobu spędzania czasu wolnego bardzo pasuje. Wolę mieć mniej ale żyć w spokoju... Te awantury, krótkie burze czasem mozna znieść...

Kupiłam dziś ocieplenie na drzwi. To się nazywa tapicerka. Już dzwoniłam do znajomego i chyba pod koniec przyszłego tygodnia przyjdzie do mnie do pracy. Do załozenia jest ta tapicerka i do pomalowania pokój dzienny. To oraz wymiana pieca to najgorsze do zniesienia prace na ten rok.

Wczoraj byliśmy w bibliotece. Zanisłam książki, których nie opłacało sie sprzedać i moje antologie.

Wszystkie róze, które kupiłam juz kwitna. no prawie. Została jedna, ale jest bardzo licha i nie będzie kwitła. Nie wiem czy to fioletowa czy rózowa. Chyba fioletową i różową kupię jeszcze raz jesienią. Ta biedę zostawię. Jak wydobrzeje to będzie:) Nie ma nadal kwiatów róża pnąca, ale ładnie rośnie. Teraz roślin kupować nie będę, bo muszę dbać o te co przyszły ostatnio. Jest tego razem z tymi co dostałam 13 sztuk i trzeba przez jakiś czas o nie bardzo dbać. To oznacza codzienne podlewanie bańką. Chyba w ciągu dwóch tygodni sie ukorzenią i wtedy znowu coś kupię. Czekam jeszcze na jedną przesyłkę i na razie ani widu... Wkrótce o ile pogoda pozwoli  kupię clematis i winorośl. Co jeszcze więcej to sie zobaczy. Kuszą mnie orliki, bo ładnie u mnie rosną i moze krwawniki.

Wczoraj zrobiłam kolejne 4 słoiczki dzemu z truskawek. Dziś chcę zrobić nalewkę. Jak będą stosunkowo tanie czereśnie to może mi dziś Krzysiek kupi. Na nalewkę napewno. Z dżemem zobaczę... W tym roku trzeba zrobić duzo dzemu ze sliwek, bo u mnie będą owocować. Będzie też nalewka. U mnie śliwki sa smaczne ale pracy z nimi trochę jest, bo pestka nie odchodzi.

24 czerwca 2022 , Komentarze (6)

Dziś moze porządki w spiżarni. Chyba jednak do końca tygodnia domu nie skończę. Jeszcze trochę zostanie na przyszły tydzień. Przedłuży się wszystko, bo jedzie  witryna. Do końca czerwca jednak z pewnością wszystko zrobię.

Przedłuży się też praca na dworze. Miałam skończyć wycinanie chaszczy do końca czerwca i nie da rady, bo wyskoczyło plewienie i sadzenie nowych roślin.

Wczoraj dostałam rachunek za światło i nadpłaty jest ponad 600 zł. Płacić będę dopiero w listopadzie. Tym samym pieniażki wykorzystam na zakup czegoś do domu. Moze krzeseł do kuchni a moze jakiegoś kursu... Jak ja lubię gdy pieniadze spadają mi z nieba...:) Na początek kupiłam trzy rośliny w tym parzydło leśne. Od dawna tą roślinkę chciałam, bo mam na nia miejsce.

Szatkownicę do kuchni już kupiłam. Dziś mam zamiar sie umówić na odbiór stolika do kuchni. W tym miesiącu jeszcze mi potrzeba tylko niewielką kwotę na malowanie pokoju dziennego i połozenie tapicerki ocieplajacej na drzwi od pracowni.

Kupiłam szelki dla Kajtusia. Dwa lata jest u mnie i dworu nie zapomniał. Ciagle chce uciec i kilka razy mu sie udało, ale daje sie złapać. Będziemy z nim wychodzić na podwórko. Moze ucieczki sie skonczą... Szelki przyszły i na razie sie przyzwyczaja. Jest zagubiony i nie czuje się komfortowo... Wczoraj z nim byłam kilkanaście minut i nawet się nie szarpał, specerował, jadł trawę, kładł się na niej.

W lipcu na poczatku jest opłata za groby, a pod koniec przyjedzie Sebastian. Będzie robota przy dachach. Wtedy też muszę kupić piec do centralnego, bo S musi wnieść. Pojedzie mi też po kratki dla roślin do obi. Nie wiem kiedy kupię węgiel. Sierpień będzie chyba remont czyli wymiana pieca i moze wywietrzniki. To koniec na ten rok większych wydatków. We wrześniu kupię jeszcze tylko pilarkę spalinową i moze kompostnik, bo Sebastian przyjedzie ciąć drewno. Od września Krzysiek zacznie sobie pieniądze zbierać na większą skalę. :)

23 czerwca 2022 , Komentarze (4)

Już lato  co mnie oczywiście nie cieszy. Czekam na deszcz, bo codziennie muszę podlewać wężem i dodatkowo bańką. Zawsze z nadejściem lata zaczyna się oczekiwanie byle do Anki, bo od wtedy jest nadzieja na chłodniejsze noce. Niedługo żniwa, bo pszenica, która wyrosła u mnie w miejscu karmienia ptaków, już prawie doszła.

Pracy ubywa. Sprzątanie typu wyrzucanie co zbędne naprawdę oczyszcza także psychicznie i wprowadza ład. Ja nabrałam oddechu i głęboko oddycham z kazdym wyrzuconym workiem. Na razie było 5 duzych worków. Krzysiek sie  z tym pogodził. Dziś w domu chcę przejrzeć wszystkie dokumenty. Podejrzewam, ze trzymam niepotrzebnie gwarancje z lat ubiegłych, rozliczenia podatkowe itp, faktury. Rachunki przejrzałam wczoraj. Były tez 2015 r. Licho wie po co. Dokumentów jest cała skrzyneczka i sporo czasu mi przeglądanie zajmie. Nic więc wiecej w domu nie zrobię. 

Wczoraj sadziłam kilka kwiatków. Sama. Trzy razy miałam zamiar sie poddać. Raz gdy zobaczyłam, ze to wielkie donice i wielkie kwiaty. Drugi raz gdy nie mogłam wbić szpadla w ziemię, a trzeci gdy się spociłam i wsypałam sobie do papucia prawie cała łopatę ziemi. Wtedy nabrałam do siebie wstretu i chciałam natychmiast pomknąć pod prysznic. Wytrwałam, pracę skończyłam, poradziłam sobie i później byłam z siebie zadowolona, wręcz dumna...:)

Na dworze dziś będzie plewienie na podwórku w miejscu gdzie rosna krzewy. W jednym miejscu chciałam wsadzić i wsadziłam hosty, ale nie przetrwały, bo ślimaki. W drugim miejscu posadziłam irysy, ale nie przetrwały, bo zadusił je perz. Skąd sie wziął nie wiem. Spróbuję wszystko wyplewić i wysypać korą. Później może tam posadzę rododendrony. Mam pomysł na zrobienie niewielkiej rabaty na kwiaty. Chcę gdzieś posadzić białe i rózowe irysy i moze liliowce.  Moze też jeszcze kupię śmierdziuszki. Lubią je ślimaki, ale mogę spróbować posadzić w wysokiej donicy i wysypać trucizną. Brak mi ich, bo zawsze w domu były. Lubiła je moja ciocia Ala... Kupiłam ostróżki. Tym razem sadzonki, bo kochała je ciocia Resia... Kupiłam też inne kwiaty, bo przez chwilę byłam bogata po tym jak znalazłam u siebie w portfelu dodatkowe 300 zł. Wydałam od razu jak to ja...:)

Zainteresowała mnie hipnoza. Chodzi mi o autohipnozę na odchudzanie i hipnotyzowanie bliskich. To podobno działa na alkoholizm, papierosy itp. Próbowałam hipnozy na odchudzanie, ale było zbyt wiele sugestii o ruchu, a coś sprzecznego z tym co chce hipnotyzowany, wybudza z transu. Mnie to przeszkadzało i drażniło, bo ja więcej ruchu nie chcę. To moje głebokie przekonanie i nie chcę go przełamywać. Mnie chodzi o sugestię, że nie lubię białej mąki i nie jem. Interesuje mnie też sugestia, ze nie jem dla poprawy nastroju i z nudów. Sugestie powinny być dobierane indywidualnie.

Wczoraj obejrzałam Mgły Avalonu...

Chcę kupić tą książkę...

22 czerwca 2022 , Komentarze (13)

Wczoraj plewiłam w skrzyniach z warzywami. Myślałam, ze w nich plewienia nie ma i sie pomyliłam, bo w drugim roku już jest. Mimo to jestem ze skrzyń zadowolona. Mozna do nich nasypać dobrej ziemi i wszystko śmiga. Nie to co u mnie na piasku. Gdy byłam dzieckiem i nastolatką, bliscy mieli warzywniki, ale wtedy sąsiad miał konie i był brany nawóz od niego. Teraz o naturalnym nawozie muszę zapomnieć, bo nikt niczego w pobliżu nie hoduje. Mam niby krowiniec  w granulkach, ale licho wie jakie dodatki w tym są. Ja nadal zyję sobie trochę jak lata temu na wsi. Niby przed domem już trochę dostosowałam styl do podmiejskich okolic, ale za domem nadal wieś. Nie ma niskich trawników i nie ma kostki. Są kwiaty, krzewy, jest namiastka sadu i ogród warzywny. W tym roku mam dwie spore skrzynie plus 4 małe. Do tego dochodzą  donice i obszar na którym rośnie bób. W przyszłym roku moze kupię jeszcze jedną skrzynię. Brakuje mi fasolki szparagowej. Taki ,,styl" u siebie zachowam. Będzie eklektyk wiejsko-miejsko... Tak jest też u moich sąsiadek. Dom wyremontowany, pomalowany, ale mało kostki, a bardzo dużo kwiatów w tym w doniczkach. Sasiadki miały kury, ale kasują. Mają tez ogród warzywny. Taki styl mi sie podoba. Mam wiejski, dawny gust. Wolę kiełbasę pieczoną na patykach niż grilla.

W tym roku remonty uda sie zrealizować o ile będzie miał kto je zrobić, bo nie z finansami jest problem a z pracą. W przyszłym roku już będzie drożej, bo trzeba położyć nowe podrynniki na połowie domu i ocieplić ścianę od strony drogi sasiada. Wcześniej trzeba wstawić dwa okna na strychu. Za dwa lata chcę pomalować ponad połowę domu od strony ulicy. Jeszcze nie wiem jak, bo nie wiem czy mama pozwoli malować jej część. Okna wymienić nie pozwoli. W kolejnym roku chcę położyć płytki na schody i zrobić obramowanie z płytek koło drzwi wejściowych. Chcę tez zamontować daszek. Remont od strony podwórka w kolejne lata. Też jestem uzależniona od mamy i jej kaprysów.

Zniszczył mi sie stól w kuchni pod kuchenką i kupiłam nowy. Oczywiście uzywany, retro. Na toczonych nogach. Teraz muszę pertraktować z Krzyskiem, bo jeszcze nie wie...Będzie wojna...

Dziś mam sprzątanie łazienki, bo jeszcze nie skończyłam. Koniec pracy w domu już widać... W tym tygodniu koniec.

Na dworze mam plewienie od strony ulicy i usuwanie sumaków. Rosną jak szalone.. Do tego jest sadzenie roślin, bo wczoraj przyszły...

21 czerwca 2022 , Skomentuj

Porządki generalne w kuchni prawie skończone. Wszystko co zbędne usunięte. Chcę teraz tylko kupić elektryczną szatkownicę no i 3 krzesła. Dziś będą porządki w łazience. Mam pewnie trochę kosmetyków do wyrzucenia. Trzeba tez wynieść moje narzedzia elektryczne. Teraz pilarka leży na kufrze:( Kufer miał być na pranie, a sa w nim narzędzia. Trzeba to wszystko wynieść do składziku od strony podwórza.

Na podwórku wszystko co mozna było prawie wykoszone. Od dziś znowu zaczynam usuwanie chaszczy. Został sad i ogród. Do końca czerwca chyba zrobię...

Moje odzwyczajanie sie od środków przeczyszczających idzie na razie dobrze. Dulcobis brałam po 2 tabletki co drugi dzień, a biore teraz jedną. Do tego uzywam śliwki suszone, otręby, siemię lniane i piję rano wodę. Piję też senes co drugi dzień, ale to zioło i tak mnie nie drażni jak dulcobis. Zobaczymy co będzie dalej. Gdy przeczytałam o problemie to mi się włos na głowie zjeżył. Gdybym poszła z tym problemem do lekarza toby mi mógł zlecić sporo badań w tym kolonoskopię i prawdopodobnie by zlecił. Teraz lekarze nie silą sie na diagnozę bez badań. Co by mi zresztą lekarz poradził? Pewnie to co sama wiem. Doceniam medycynę akademicką w poważnych sprawach, ale z tymi mniej poważnymi problemami radzę sobie sama. Zawsze tak było u mnie w domu i tak będzie...

Po wyjściu z diety dr Dąbrowskiej zeszczupłały mi palce. Wygląda na to, że na diecie spuchłam. Tym razem czułam sie wyjatkowo źle. Byłam wściekła i jednocześnie przygnębiona. Do tego byłam bardzo słaba i teraz jeszcze to. Miałam zamiar powtarzać dietę raz, dwa razy w roku, a teraz się waham. A może faktycznie w moim wieku tego typu diety to juz ryzyko? Na razie jem wszystko, ale mniej kalorii i mało mięsa i węglowodanów. Czuję sie juz względnie dobrze. Względnie, bo jestem trochę osłabiona i senna w ciągu dnia. Przy takiej diecie chyba zostanę. Nie tyję, ale waga nadal wysoka. Niby nadwaga. Do wagi w normie brakuje mi trochę ponad 10 kg i nie wiem czy uda mi się wady sylwetki skasować. Teraz mam szerokie ramiona, za duzy biust i brzuch. Nie wygląda to dobrze... Dzisiejsze menu: schab pieczony, ciasto typu babki z rabarbarem i surówka z roszponki z koprem, ogórkiem i majonezem.

Mikuś ostatnio jest nieco spokojniejszy. Czyżby najgorsze minęło? Czyżby spoważniał? Robiłam oczywiście Reiki... Dobrze się u nas czuje. Wie, ze jest kochany i bezpieczny. Najchętniej śpi obok mnie z brzuszkiem do góry. Lubi się przytulać do mnie i do Krzyśka. Ostatnio na dworze jest mniej aktywny. Już nie biega jak szalony, nie skacze, a spaceruje, gryzie trawę, przenosi z miejsca na miejsce kamienie i patyki. W domu też dłużej zajmuje sie sobą. Reaguje na nie wolno, nie gryź, chodź. Teraz czas na naukę weź sobie. Na położ się chyba jeszcze jest za mały. W sobotę skończy 11 tygodni... Problem jest z jedzeniem. Nadal i trzeba go karmić sposobem, bo sam z miski je za mało. Już mu nikt nic nie daje w trakcie jedzenia. Dostaje gdy my zjemy. Z kotami tez juz nie je. Musi czekać. Chodzi o hierarchię w stadzie. Gdy koty zjedzą moze zjeść ,,resztki" z ich misek. On nie moze się czuć najważniejszy, bo by mógł gdy dorośnie pokazać zęby. Szefem jestem ja...

20 czerwca 2022 , Komentarze (36)

Po raz kolejny dotarło do mnie, ze starzeję się w zastraszającym tempie i że z nowoczesnoscią mi nie po drodze. Tym razem poszło o moje gusta żywieniowe. Jem wprawdzie bataty, topinambur, kaszę bulgar, kaszotto, które nazywam kaszą z dodatkami ale już sushi, owoce morza, pędy bambusa czy egzotyczne mąki typu migdałowej, kokosowej czy z amarantusa są dla mnie nie do przyjęcia. To zbytnie dziwactwa i nie mam ochoty ich spróbować. Pamietam czasy gdy byłam młoda i zaczęłam eksperymentować w kuchni. Wtedy popularna była kuchnia polska i przepisy z kuchni francuskiej np. to już było coś innego. Wtedy często gotowałam według przepisów z czasopism. Teraz przepisy w większości nie są dla mnie. Lubię kuchnię swojską. Ma być prosto i do syta. 2 łyżki potrawy na środku talerza jak w eleganckiej restauracji tez do mnie nie trafiają. Zapiekanka, pierogi, sałatka tak. Czysty bulion z warzyw nie...

Przepisy nie do przyjęcia, meble nie do przyjęcia, poglądy nie do przyjęcia, trendy nie do przyjęcia. Co to innego jak nie starość. Jeszcze tylko brakuje, zebym sie przestała rozwijać, a zaczęła namietnie wspominać. Jeszcze brakuje tylko, żebym zaczęła głosić, że dawniej było lepiej, a postęp jest zły. Czasem jestem tego bliska. Przerażenie moje budzi zakaz palenia węglem za kilka lat i samochody elektryczne. Niby można będzie palić drewnem, ale ja domu drewnem nie ogrzeję. Samochody elektryczne sa drogie i nie wszystkich będzie stać. Ja wprawdzie samochodu kupować nie zamierzam, ale korzystam z taksówek, a drogie samochody to i drogie taksówki...

Wczoraj zepsuła sie kuchenka i wybiła korki. Myślałam, ze awaria...Kupiłam nowa. Ta wytrzymała niecałe 3 miesiace.

Czerwiec się kończy. Pogoda jest fajna i wszystko w ogrodzie śmiga. Ja sadziłam późno, a już zbieram. Mam piórka z cebuli, rukolę i sałatę. Czekam na kalarepkę. Ładnie wiążę. Bardzo jestem ciekawa co wyjdzie z brokułow i jak sie uda fenkuł. Mam pierwszy raz. Warzywa mnie bardzo cieszą. W przyszłym roku moze jeszcze pomyślę o jednej skrzyni. Miejsce na nią mam. Moze bym wsadziła trochę fasolki szparagowej.

19 czerwca 2022 , Komentarze (4)

Moja pnąca róża wprawdzie ładnie rośnie, ale pączków nie ma. Roślinka kupiona na Allegro i niekoniecznie muszę być z niej zadowolona. Teraz trzeba kupić drabinkę dla niej. W internecie są ale przesyłka nie wiadomo dlaczego 100 zl. Trzeba będzie pojechać do obi i kratki kupić. Potrzebuję też dla clematisów. Muszę kogoś teraz okraść chyba, bo pieniędzy na ogród mi trochę trzeba. Zwlekać nie bardzo mogę, bo sezon trwa krótko przecież...

Moje młode winorośle pięknie rosną. Niestety akitinia już gorzej. Roślinka jak ją wsadziłam dwa lata temu taka jest. Trzeba ją chyba będzie przesadzić, bo może jej miejsce nie odpowiadać. Inna sprawa, że i tak w tym miejscu kiedyś nie przetrwa, bo rosną obok bzy, a one sa ekspansywne. Smignęły jak szalone od zeszłego roku. W tym miejscu rośnie bordowy i kremowy. Zamarzyłam sobie mieć pod oknem od kuchni bzy i już mam. Za kilka lat zasłonia mi okno...:)

Dwa lata temu wysiałam siedmiolatke do skrzyni i rośnie jak szalona. Do tej pory kilka razy kupowałam i zimy nie przetrwała ani raz. Teraz odrasta. Problem z tym, że nie chcę jej w tym miejscu, bo miejsce od strony ulicy, a ja piórka chcę jeść. Teraz boję sie ja przesadzać, bo nie wiadomo czy nie zniszczę tym zabiegiem. Marzy mi się spora kępa, cobym mogła jeść ilę chcę. Chcę dużo...

Kupiłam kolejne rośliny...Będzie wojna...

Mam trochę przepisów do wypróbowania choćby na chleb z płatków owsianych. Wczoraj był sernik z rabarbarem, ale połowę swojej porcji zaniosłam mamie. Na razie wyjadam zapasy i tak będzie jeszcze przez jakiś czas. Przy okazji zaoszczędzę. Praktycznie dla siebie kupuję tylko warzywa. Na razie nie tyję. Ważę 78 kg i trzymam się. To nadwaga, ale górna granica. Bardzo bym chciała uciec od otyłości jak najdalej. Moze jeszcze sie uda 4 kg w tym roku.. Dziś chcę zrobić kotlety z kapusty...

Wczoraj robiłam porzadek w szafce kuchennej i znalazłam dwie gofrownice. Czemu 2 to nie wiem. Znalazłam też toster, a juz miałam zamiar kupić. Znalazłam też formy na babeczki i kilka zardzewiałych keksowek i tortownic. Po jakie licho te zardzewiałe trzymałam? Jeszcze jedna szafka została oprócz zlewu. Mam ochotę dziś to ogarnąć...

18 czerwca 2022 , Komentarze (6)

Koniec tygodnia i muszę koniecznie skończyć koszenie i plewienie. Najgorsze koszenie juz zrobione i przed ludźmi wstydu nie ma. Teraz koszę podwórko. Część podwórka, bo po mamy stronie w niektórych niejscach trawa po pas. Wykosić nie pozwoli. Coraz bardziej dziwaczeje. Ostatnio był znowu konflikt z sasiadami, bo ktoś do nich przyjechał na chwilę i zostawił samochód pod naszym domem. Od razu jej to przeszkadzało i mnie próbowała podpuscić. Nie dało się, to sie zdenerwowała... Ostatnio stwierdziła, ze zyje specjalnie po to, żeby nam robić na złość... Dziś może popracuję trochę dłużej, bo szkoły w tym tygodniu nie mam...

Coraz więcej roślin mi kwitnie regularnie i bardzo mnie to cieszy. Śledzę co sie u mnie dobrze czuje i chyba kupię jeszcze więcej tego co chce rosnąć tylko w innych kolorach. Myślę o floksach, liliowcach, irysach, roślinach na skalniaki, hortensjach, clematisach, różanecznikach, marcinkach. W tym roku chcę kupić jeszcze różowy clematis i moze kolejny różanecznik. Mam za dużo pomarańczowych liliowców i chętnie bym komuś wydała, bo miejsca na inne kolory brakuje. Chciałabym białe i różowe irysy. Chciałabym bordowe marcinki. Muszę przesadzić piwonię, bo się męczy pod orzechem i nie kwitnie. Koniecznie bym chciała funkie, ale mi je zjadają ślimaki. Jedna róża choruje i nie wiem czy coś z niej będzie. Jedna nie rośnie. Trzeba będzie jeszcze chyba ze dwie kupić jesienią.

W zeszłym roku kupiłam dwa krzaczki winorośli- zieloną i różową. Była jeszcze fioletowa, ale się nie przyjęła. Sebastian ma duzy krzak filoetowy i ma mi ewentualnie przywieźć młody odrost. Jeśli nie da rady, to trzeba będzie kupić. Winorośl rozsadza sie cały sezon.

Kupiłam niedośpian i fuksję. Fuksje miałam, a niedospianu nie. Obie rośliny rosna też w domu. Na razie to wszystko. Później gdy przekwitna bratki coś jeszcze trzeba będzie kupić. Moze szałwie...

Z diety wyszłam. Jem jeden posiłek inny niż warzywa i owoce bez tłuszczu. Na razie dokładam olej, majonez, jajka, strączkowe. Dziś będzie ciasto z rabarbarem, ale połowę swojej porcji oddam mamie. Jeszcze dwa tygodnie będzie bardzo ostrożne jedzenie. Co najmniej dwa tygodnie. Na razie mięsa nie wprowadzę. Później będę jeść, ale znowu 2 razy w tygodniu. Niestety szanse na 73 kg w tym roku minimalne. Teraz przytyję pewnie do 78 - 79. We wrześniu jak dobrze pójdzie zrzucę 4 kg góra. To będzie więcej.

17 czerwca 2022 , Komentarze (4)

No i po święcie. Wczoraj nie udało mi się przełączyć na tryb odpoczynku i cały czas byłam w pogotowiu. To nie oznacza stresu, ale mimo to powinnam chyba nauczyć przełączać z trybu pracy na tryb odpoczynku. To dla mnie trudne, bo ja praktycznie nigdy wolnego nie mam. Pracuję, czyli jestem gotowa wróżyć do późnej nocy i w święta. Nie mam więc kiedy być w trybie odpoczynku. .

Dziś dalsza praca na dworze i chyba jeszcze koszenie. Mam poślizg, bo nie naładowałam ostatnio baterii i po wykoszeniu 2 m2, kosa padła... Gdy to skończe, będzie dalsze wycinanie chaszczy, bo niestety nie ma kto wykarczować tego co zbędne, a wszystko rośnie. Jest jeszcze pilne plewienie. Dziś muszę posadzić chrzan, bo dostałam od sasiadki.

W domu też pewnien etap pracy sie kończy. Niedługo wezmę się już za pracownię. Tego aż sie boję, bo był remont i wszędzie leżą kuleczki styropianu. Najpierw trzeba będzie sporo rzeczy wyrzucić, bo z niektórych działalności sie wycofałam. Też ma być luz... Gdy to skończę z pewnością odetchnę. Resztka pracy to pestka... Powinnam przejrzeć rzeczy do decoupage, bo mam masę serwetek, a nie wszystkie wykorzystam. Ja robię decopage, ale tylko prosty. Wybieram wzory albo duże, albo na białym tle, bo nie trzeba kombinować. Teraz powinnam odnowić dwie skrzynki z pokoju dziennego. Obie są zabrudzone, a mnie łatwiej zrobić od nowa niż doszorować. Te serwetki zbędne chyba wyrzucę. Mam też jeszcze do wyrzucenia trochę materiałów do scrapbookingu.

Powoli zaczynam myśleć nad pracownią. Remont w przyszłym roku. Będzie malowanie i robienie podłogi. Podłoga to tylko wylewka i gumolit. Jest w pracowni wilgoć i muszę wyrzucić regał z płyty, bo sie zniszczył. Chyba kupię coś z drewna albo z metalu typu regału do spiżarni. Jest  i będzie w niej trochę książek, ale muszę przenieść je na inną scianę, bo tam wilgoci mniej. Odwilżacz sie nie sprawdził. Chodził cały czas, a wilgoć jak była tak jest. Do tego szybko się zepsuł. Teraz będę suszyć przez lato otwierając okno. Muszę pomyśleć o zrobieniu wentylacji w postaci nawiewników w pracowni i może w kuchni. Mam dość wilgoci...

Trzeba by moze zadzwonić do biblioteki, bo mam trochę książek, których nie opłaca sie sprzedawać. Moze wezmą, bo wyrzucić szkoda. To książki nowe, głownie powieści...

Skończyli wodociąg pod moim domem i została na chodniku sterta gruzu i piasku. Nie wiem czy ja mam to sprzatać czy oni...Co niby z tym zrobić?

Maluję, maluję, a obrazów do sprzedaży nie wystawiam. Czas to zmienić. Moze wtedy będę sprzedawać wiecej... Najlepiej sprzedają sie akwarelki. To średnio 2 akwarelki miesięcznie...

16 czerwca 2022 , Komentarze (6)

Boże Ciało. Nie wiem co to świeto oznacza, ale wiem, że jest wazne i że nie wolno mi dziś pracować. To mnie trochę denerwuje, bo bym chciała skończyć te boje wcześniej i każdy dzień jest ważny. Krzysiek siedzi w domu co go cieszy no ale on bezczynność lubi. Pewnie będą krzyżówki i może czytanie cały dzień. Ja mogę się nudzić. No chyba, ze poczynię jakiś malunek...

Od dziś wychodzenie z WO. Byłam na diecie 14 dni i dość, bo nie chudnę. Teraz wychodzenie. Będę dodawała po 1 posiłku niskokalorycznym innym niż warzywa i owoce. Dziś to będą jajka z majonezem. Poza tym wszystko będzie jak podczas diety. Nie chcę przytyć.

Teraz mam nawarstwienie wydatków i Krzysiek sie strasznie denerwuje. Trzeba chyba kupić jednak węgiel, trzeba kupić piec do centralnego, był zakup witryny i będzie przyjazd Sebastiana. Lżej od sierpnia i wtedy znowu sobie zacznie pieniadze zbierać. Na razie wściekły i próbuje pertraktować, żeby wydatki rozłożyć na kilka miesięcy. Niestety nie da się, bo węgiel ciągle drożeje, a piec trzeba kupić tak by przyszedł w czasie pobytu Sebastiana. On to jakoś zorganizuje, zeby go wnieść do domu. Krzysiek sobie z tym nie da rady, bo z sąsiadami nie rozmawia. Piec będzie inny, bo piecokuchnie albo bardzo drogie, albo o za dużej do mnie mocy. Kupię piec typu kominkowego i taki podepnę. Jako piec do gotowania będę używać tego w pokoju dziennym. On jest przystosowany, a gotowanie w pokoju to dla mnie nie tragedia...U mnie jest swojsko, a nie wykwintnie i elegancko... Poza tym pamiętam jeszcze czasy gdy siedziało sie w kuchni i czasy gdy miałam kuchnię połączaną z pokojem dziennym.

Dziś może wyjdziemy na dłużej na podwórko, bo coś Krzysiek mówi o pieczeniu kiełbasy. Ja bym wolała ziemniaka w popiele. Moze wezmę aparat fotograficzny i poczaję się na ptaki. Dawno zdjęć tego typu nie robiłam. Chciałabym się trochę rozluźnić, ale nie wiem czy mi sie uda. Na razie cały czas jestem w trybie pracy...

Powinnam dziś przygotować paczkę z akwarelami, bo chcę wysłać na bazarek dla kotów bezdomnych.

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.