Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Mam sporo zainteresowań między innymi: ezoteryka, reiki, astrologia, anioły, uzdrawianie itp, czytanie, rysowanie, malowanie itp, pisanie/książki,blogi/ poezja w tym haiku a ostatnio przysłowia i aforyzmy, filmy, grafika, joga, układanie krzyzówek. Ogólnie kocham wieś, dom, ciszę, spokój, pozytyne emocje i nie znoszę wysiłku fizycznego... A odchudzam się bo miałam problemy z poruszaniem się i bóle kręgosłupa o zadyszce nie wspomnę a przy stadzie kotów i psie nachodzić się trzeba... Cel na ten rok 79 kg

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 1590844
Komentarzy: 56238
Założony: 12 kwietnia 2011
Ostatni wpis: 4 lutego 2025

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
araksol

kobieta, 60 lat, Będzin

163 cm, 85.20 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: do końca XII 2024 - 79kg

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

3 lutego 2019 , Komentarze (8)

Koniec tygodnia i podsumowania. W tym tygodniu spadło troszeczkę mniej niż w zeszłym, ale w zasadzie jeszcze dziś mam szansę, bo zjem tylko trzy zupy. Dziś zupa selerowa. Dodam też marchwi, korzenia pietruszki i moze pieczarek. Zobaczymy co to wyjdzie, bo selerowej jeszcze z pieczarkami nie jadłam, ale kiedyś musi być pierwszy raz. Dieta wychodzi mi bardzo tanio i nic dziwnego skoro mięsa nie jem. Nadal entuzjazmu nie przejawiam. W styczniu straciłam 4 kg, a na diecie zupowej na razie ponad 3. Jest mi to prawie obojętne. W zeszłym roku sie bardzo cieszyłam. Teraz sie cieszę rozsądkowo, bo tak trzeba, bez emocji. W zeszłym roku było wazenie, czasem i dwa razy dziennie, a teraz spokój. Inne sprawy są wazne, a dieta tyle o ile. Nie wiem sama czy to dobrze czy źle.

Dziś chyba muszę zrobić zakupy strączkowych. Została mi tylko porcja fasoli czarnej i ciecierzycy. Nie lubię mieć braków. Chcę jeszcze fasolę czerwoną, mung, jasia, adzuki, groch. Powinnam tez kupić kaszę orkiszową i moze bulgar. Wszystko to do zup dodaję. Na razie jeszcze nie marzę o majonezie i frytkach. Jeszcze nie czas na to i pokus nie mam. Zaczną się, gdy będzie przestój albo 79 kg na wadze.

Sebastian znowu mówi, że chętnie by z nami zamieszkał i u mnie poszedł do pracy. Mógłby mieszkać np. w mieszkaniu po babci. To by było nawet niezłe rozwiązanie, bo i pieniędzy by przybyło i praca koło domu by była zrobiona i jemu by przykro nie było, ze jest sam. Krzysiek sie jednak zgodzić nie chce. No i mama też nie bardzo. Ona sie przejmuje tym co powiedza ludzie. Ostatnio juz sąsiadka jej sie pytała czy ja mam dwóch mężów. Mama powiedziała, że to brat cioteczny Krzyśka. :)

Ostatni obraz...:)

2 lutego 2019 , Skomentuj

Zdałam sobie sprawę, że muszę jeszcze z 15 kg schudnąć, by zacząć wygladać trochę lepiej. To strasznie duzo. Na razie jestem szafa, albo raczej przysadzista komoda. W tym roku to osiągnięcie jest niemozliwe. Musiałabym wazyć około 70 kg. To by była nadwaga. Mój problem od zawsze to przysadzista sylwetka. W zasadzie nigdy nie byłam smukła i już nie będę. Musiałabym ważyć z 53 kg by wygladać wzglednie dobrze, a w moim wieku to niewskazane. Niby lubię kobiece sylwetki, ale mój biust mógłby być jednak mniejszy. No zobaczymy jak to będzie. Moze jednak jakieś zdjęcia w lecie zrobię, ale chyba nie wcześniej.

Dziś cztery posiłki. Zupa z kaszy jaglanej z pieczarkami i fasolą i kapuśniak ze słodkiej kapusty. Trochę mnie dziś mniej, ale chyba spadki juz będą wolniejsze, bo coś opór czuję. :)

Jakiś czas temu kupiłam Pau de arco. Mama to kiedyś brała i babcia i czuły się rewelacyjnie. Kiedyś preparat był drogi, a teraz jest tani. Nie wiem czy to nie jakaś podróbka, bo chyba mam na to uczulenie. Czuję jakby mi napęczniały lekko wargi. Mam tez jakby pęcherzyki wypełnione wodą w jamie ustnej. Mam tez zaparcia. Pal licho uczulenie, bo bym mogła wziąć wapno, ale nie wiadomo czy preparat coś daje. Nie chcę sobie zaszkodzić. Chciałam go brać ze względu na pasozyty, na wzmocnienie, na trawienie. Chciałam brać przez kilka miesięcy. No i nie wiem teraz co zrobić. Jestem w kropce. Chyba odstawie na kilka dni i zobaczę co z moim organizmem. Mama też bierze i czuje się znacznie lepiej...

Kupiłam szpachelkę i podobrazia. Wystarczy mi ich na około dwa miesiące. Teraz jeszcze materiały do kartek wielkanocnych i będzie dość zakupów tego typu na razie.

1 lutego 2019 , Komentarze (4)

I znowu tydzień minął. Jakaś tym razem, taka bardzo zmęczona się nie czuję i może będę w weekend wróżyć. Dziś trzy tygodnie diety zupowej. Szybko leci. Wydaje mi sie jakbym dopiero co zaczęła, a tu już parę kilo mniej. Było trochę odstępstw typu zjedzenie gulaszu angielskiego, banana czy puszki ciecierzycy. To nie zatrzymało spadków, ale może gdyby nie to, rezultat byłby jeszcze lepszy. Nie narzekam jednak, bo tym razem nie miałam nadziei na zrzucenie 10 kg w miesiąc. Zrzucę chyba około 4 kg i to mnie zadowala. W zeszłym roku zrzuciłam w pierwszym miesiącu 5 kg. Jest więc nieźle. W kolejnych miesiacach jeśli będzie spadać po 2 kg też będę zadowolona. Oby przestoju szybko nie było.

Nadal prawie codziennie maluję. Malowałabym dłużej, ale w pracowni marznę. Jutro jadę na zajęcia. Zacznę chyba kolejny obraz. Kupiłam szpachelkę, bo mozna dzięki niej uzyskać fajna fakturę. Do tego doszły podobrazia, a pieniędzy będzie mniej niz myslałam, bo w tym miesiącu nie będę wstawiać tekstów na fan page, którym sie opiekuję. Pracodawczyni firmę zawiesza, poniewaz wyjedża za granicę. Tak bywa. Z zakupami trzeba będzie troche poczekać. Pilne są jeszcze materiały do kartek wielkanocnych :)... Do tego dojdzie kurs, antologia i przyjazd Sebastiana. Cienko będzie w tym miesiącu. :( Dziś będę malować obraz. Jeszcze końca chyba  nie będzie. Maluję na raty, bo zimno i chcę na spokojnie rozwazyć doszlifowanie. Skończę więc dziś albo i nie. Jeśli nie, to skończę w niedzielę, bo wiele do końca nie brakuje...:)

Niestety tak łatwo z wodociągiem chyba nie pójdzie. Ten Pan co był u mnie chyba zawyżył cenę i to prawie o połowę. Szukałam dalej i mam drugiego pana umówionego na przyszły tydzień. Koparkę juz znalazłam o ponad połowę taniej. To dla mnie ma znaczenie, bo kopania dużo. Różnica 1000 zł około.

Krzyśkowi jednak umowy nie przedłużyli. Znowu jest bez pracy. Szukam mu innej, a on sie wścieka. Pracować chyba wcale nie chce. Jeśli nie znajdzie to z kursu nici tym razem. Trzeba będzie na niego odłożyć i poczekać:(

Zima
mróz kwiaty już rzeźbi skrycie
drzewa pod szadzią stękają
dusza juz nuci w zachwycie

słoneczne dni też bywają

piękna ta zima nastała
śniegiem pokryła już pola
droga do sanny dojrzała
iskra się w sercu zapala

zachwytem wzdycham o świcie
piękno podziwiam wieczorem
wierszuję też należycie 
nad skutym lodem jeziorem

 

31 stycznia 2019 , Komentarze (4)

Cały wpis mi zjadło

Ostatnio coś czuję się wieczorem zmęczona. Aby tyle dobrze, że szybko usypiam. Niby zajęć trochę mam, ale to nie jakaś harówka tylko przyjemne zajęcia w wygodnej pozycji. Zawsze tak czuję sie na przedwiośniu, ale na to chyba jeszcze za wcześnie. Mimo to Krzysiek mi kupi witaminy i zobaczymy czy to pomoże.

Ostatnio zauważyłam, że mam brzydką skórę na pośladkach i przedramionach. Wszystko siew tym miejscu marszczy i skóry jest jakby za dużo. Nie wygląda to ładnie, ale chyba rady na to nie ma, bo na specjalne zabiegi się nie piszę. Szkoda zachodu. Przypuszczam, że będzie jeszcze gorzej, bo nie schudłam nawet połowy. Co będzie z biustem i brzuchem nie chcę jeszcze myśleć.

Jeśli chodzio dietę to idzie swoim torem. Dziś faza ataku, czyli o jedną porcję zupy mniej. Będzie pomidorowa z pieczarkami, ryzemi ziemniakami. Jutro moze będzie trochę mniej na wadze. W tym tygodniu mało na razie schudłam, bo tylko 30 dkg. Chyba kilo nie da sie zrzucić. Nie ma co jednak grymasić. Dobrze, że w ogóle spada. Tym razem chyba w pierwszym miesiącu tylko 4 kg zrzucę. Ciekawe jak pójdzie później.

Prześledziłam wczoraj moje statystyki odchudzania w zeszłym roku i okazuje się, że waga spadała  prawie cały czas przez pięć miesięcy. Oby i w tym roku tak było to do granicy nadwagi dojdę. W zeszłym roku nie chudłam tylko w upały. Za to puchłam. Teraz mam problem z zapchanymi jelitami. Chciałam jeść śliwki suszone, ale nie wolno tyle owoców na diecie zupowej. Mam senes i baclofen, ale i to nie zawsze pomaga w normalej ilości.

Ten sen
nie zdradzę nikomu
zaprosiłam cię do mojego snu
uwodziłeś spojrzeniem gestem 
utknęłam w przestrzeni pomiędzy 
nocą a brzaskiem
w poszukiwaniu twoich ust
spragniona tajemnicy i czegoś więcej
zachłysnęłam się oddechem
spiłam zapach nieba i piekła
pamiętam
pieszczoty niespokojne dłonie
ostatni dotyk krzyk
i poranek pachnący tęsknotą
cichy jak twoje wyznania

30 stycznia 2019 , Komentarze (12)

Mój syn nie lubi swojej pracy i myśli o zmianach. Pracuje ciężko na budowach, bo szkoły nie skończył. Ostatnio zaczął marzyć o kursie trenera personalnego na siłowni. Do tego chciałby zrobic kurs dietetyka sportowego. Ćwiczyć uwielbia i to mu idzie. Dba o siebie i wyglada bardzo dobrze. Jest szczupły, a umięśniony. Nie wiem, ale może to faktycznie dobry pomysł i sposób na życie. Kursy nie są bardzo drogie. Gdyby pracę po tym dostał, to by robił to co lubi, a to jest bardzo ważne.

Pojutrze pierwszy luty i tym samym połowa zimy minęła. Oby druga nie była gorsza. Chodzi mi o mróz oczywiście. Jeszcze w sumie ze dwa tygodnie i będzie można wyglądać na wiosnę. Niektórzy już się do niej szykują. Planują nasadzenia roślin, sieją to i owo do doniczek. Ja w tym roku nic nie wysieję. Trochę roślin pewnie kupię. Myślę o floksach i liliowcach oraz o irysach, marcinkach. To moje ulubione kwiaty, bo rosną bez podlewania i innych pracochłonnych zabiegów. Ja nie lubię w ogrodzie nic robić. Chcę wsadzić i podziwiać. Wybieram łatwe rośliny. Czasem zastanawiam się czy przed domem nie zlikwidować rabat z kwiatami. Załozyłabym rabatę żwirowa z krzewami i pracy by nie było. Nie lubie jednak takich. Jestem tradycjonalistką pod tym względem raczej. Lubię, gdy coś w ogrodzie kwitnie i chcę cos zbierać do wazonów. Moja mama marzy o nasionach cyni i floksów jednorocznych. Teraz jest pora na wysiew nasion. Nie wybieram sie jednak do miasta, to nasion jej nie kupię. Przez internet zamówić nie chce.

Dieta w porzadku. Dziś cztery porcje. Będzie zupa z ciecierzycy i kapuśniak. Bardzo je lubię. Czekam na 85 kg. To dla mnie granica. Powyżej boję się, ze waga skoczy do 90, a ponizej to już oczekiwanie na siódemkę z przodu. Gdy siódemkę zobaczę to odetchnę.


29 stycznia 2019 , Komentarze (10)

Krzyśkowi chyba, ale tylko chyba umowę przedłużą, ale będzie pracował od rana. To mi bardziej odpowiada, bo to wychodzenie na noc strasznie męczace jest. No i w nocy jestem sama i nie ma sie do kogo przytulić. :) Nie wiem tylko czy pracy nie będzie miał więcej i czy sobie poradzi. Będzie tez chyba więcej pracował na dworze. Szkoda mi go, że musi do pracy wychodzić. Szkoda mi go, że pracuje fizycznie. On narzeka na kulturę ludzi po których musi sprzatać. Ostatnio ktoś nie wyszedł do toalety i załatwił swoja potrzebę pod fotelem. Była spora kałuża, a on musiał to sprzatnąć. Popkorn, słonecznik, papierosy, butelki, papiery to norma :( Ja bym nie była w stanie takiej pracy wykonywać. Martwię się, bo gdyby pracę stracił będzie nam ciężko.

W tym roku chyba warzywnika nie będzie. Krzysiek gruntu nie przygotował jesienią, a Sebastian nie zdążył. W donicach w zeszłym roku też sporo nie urosło, a ziemia była dobra i podlewane było, zasilane. Były po 3 pomidory na krzaku mimo zapylania. Szkoda pracy i nakładów. To juz kolejny rok, gdy nie byłam zadowolona. Chyba ręki do tego nie mam. Inna sporawa, że mnie to tez i nie cieszy. Nie lubie tego typu pracy i to sie może mścić. Lubie mieć kwiaty w domu, a i te ostatnio z zimna marnieją. Sebastian ponoć chce w ogrodzie ziemniaki posadzić. Zobaczymy...

Wczoraj był pan od wodociągu. Dzis ma podesłać kosztorys. Chciałabym by to on robił, bo jest bystry, obrotny i ma dostęp do koparki. To mi pasuje, bo juz bym nie musiała kombinować.

Wczoraj kończyłam obraz przy świetle z lampy, bo było ciemno i niestety jest do poprawki. Wyszło to dopiero na zdjęciu, bo w naturze wygląda o wiele lepiej. Dziś muszę poprawić przy dziennym świetle... Pójdzie szybko:) Może zacznę następny...

Dziś znowu tylko trzy porcje zupy. Będzie zupa z ciecierzycy z pieczarkami. Chyba kolejny spadek. Pewna nie jestem, bo jelita zapchane...:(

28 stycznia 2019 , Komentarze (10)

Tydzień był dobry jeśli chodzi o spadki. Zrzuciłam ponad 1 kg. To dużo, ale dieta na mnie działa dobrze. Mój apetyt na 79 kg w święta nie minął. Dziś dzień z większą ilością kalorii. Spadku jutro raczej nie będzie. Będą 4 porcje zupy. Chcę przygotować grzybową z makaronem i kapuśniak z kiszonej kapusty z ziemniakami. Jutro może będę miała bataty. Jeszcze się nie mierzę. Zmierzę sie po miesiącu. Chciałabym już zejść poniżej 120 cm w biuście, ale muszę na to jeszcze poczekać.

Kupiłam kolejną torebkę w sklepie z używanymi rzeczami, ale nową. Tym razem jest letnia z tkaniny. Ma uszy z duzych drewnianych korali i to właśnie mi sie spodobało. Tym razem zapłaciłam 9 zł. Myślę, ze będę miała z niej pociechę. Tą co mam teraz też kupiłam niby używana, ale nową. Zapłaciłam 6 zł chyba. Jest zimowa, bo ze sztucznego futerka w panterkę. Mam słabość do tego typu torebek. Typowych ze skóry ekologicznej nie lubię. Za eleganckie są, a ja za klasyka nie przepadam. Skórzanych nie kupuję, podobnie jak butów. Chodzi o zwierzęta oczywiście.

Mrozy zelżały. Dziś może znowu coś namaluję, bo w pracowni powinnam wytrzymać, jeśli grzejnik włączę. Może skończę obraz. Maluje sie trudno, bo nie chce z zimna schnąć i ręce marzną. Idzie jednak dobrze i powinnam być z niego zadowolona. Powinnam wymienić okno, ale mnie zniechęca sprzatanie. Tam jest masa rzeczy i wymiana by była bardzo kłopotliwa. No i ten pył wszędzie...

Kupiłam książki. Miałam oszczędzać, ale mnie skusiły. :)

27 stycznia 2019 , Komentarze (12)

Dieta ok. Motywacja bardzo wysoka. Zero głodu i tyle samo ochoty na podjadanie. Tak będzie póki będą spadki. Ostatnio znowu odeszłam od mięsa. Nie muszę go jeść. Białko nadganiam strączkowymi. To mi pasuje. Dziś tylko trzy zupy, a w zasadzie jedna, ale trzy posiłki. Gotuje sie właśnie z czarnej fasoli.

Od kilku dni pracuję z książką o empatii. Dziś może ją skończę, ale pewne to nie jest. Pozycja jest nawet niezła. Otworzyła mi oczy na niektóre problemy. 

Mróz chyba zelżał. My nadal w piecokuchni nie palimy i jest w sypialni zimno. To wina Krzyśka, bo mu sie  węgla nie chce nosić. Inna sprawa, że węgiel sie kończy, a z przywiezieniem będzie problem, bo podwórko zasypane śniegiem. Nie ma komu zapłcić, żeby odgarnął, a Sebastian daleko. Jak Krzysiek nieda rady, to chyba przyjedzie wcześniej. Na razie marznę w nocy. Śpię w skarpetkach i nawet spodnie od piżamy załozyłam. Trzeba by kupić piżamę z długim rękawem chyba. Była by na takie awaryjne sytuacje. Marznie tez Pikuś i od kilku dni w sypialni spać nie chce. Marznie Józek i wciska siepod kołdrę. Nadal za latem nie tęsknię. Wolę zmarznąć niż się pocić.

Muszę w najblizszym czasie zamówić pieczatkę i wizytówki z kontaktem do galerii. To chyba niezbędne jeśli chcę więcej kartek i obrazów sprzedawać...

Wczoraj zaczęłam malować pejzaż jesienny. Dziś tez nad nim posiedzę. Jutro mi ma Krzysiek wydrukować kolejne pejzaze. Mam jeszcze cztery podobrazia to podziałam. Po piątym lutego kupię kolejne. Oby tylko dużego mrozu nie było to będę malować. W okresie ferii ma być podobno warsztat akwarelii. Już się cieszę. Chcę się zapisać, bo niby akwarela maluję, ale jestem samoukiem i warsztat mi się przyda.

***

starość narzuca brzemię

 nie głaszcze

rzuca na kolana pod pręgierzem

rozlicza z czynów

przeszłość wskazuje jej drogę

sumienie bywa katem

sprawiedliwość karą

 

26 stycznia 2019 , Komentarze (6)

Dietę trzymam. Grzeszków nie ma. W tym momencie waga ciągle spada. Chyba znalazłam sposób na siebie, czyli pól roku diety i pól roku normalnego jedzenia z majonezem i frytkami. Te pól roku ze zwykłym jedzeniem to stopniowe podnoszenie kaloryki. Mnie pomogło to na metabolizm i waga ruszyła w dół z powrotem. Nie potrafię przetrwać przestoju. Taka już jestem. Wolę dietę przerwać i odchudzać się etapami. Dziś zupa z płatkami owsianymi. Jeszcze jej nie gotowałam, ale płatki trzeba wyjeść, bo już trochę leżą. Teraz czekam na 85 kg. Zanim przyjedzie Sebastian to juz moze do tej wagi zejdę...:) To jeszcze ponad trzy tygodnie. Mam czas:)

Sebastiana mi brakuje. Lubię, gdy jest. Teraz ma przyjechać na mniej więcej tydzień. Pomaluje mi biblioteczkę, powiesi półkę, otuli rury od wody w piwnicy, naprawi chlebak i szufladę. Ma też naciąć mamie drewna. Odkąd Sebastian mi pomaga, Krzysiek juz kompletnie nic robić nie chce. Wcześniej były awantury, że nie robi i teraz chyba mu pasuje, że jest Sebastian. Ma spokój i sobie to ceni.

Siedzę nad kursem corela. Jest ciekawy dla mnie i sporo nowych rzeczy sie uczę. Przyznam jednak, że sporo odkryłam sama. Niektóre czynności wykonuję w inny sposób. Mam troche problemów z zapamiętaniem skrótów klawiaturowych, ale sie tym nie przejmuję, skoro można do tego co oferują, dojść inną drogą. Jestem wzrokowcem i ta inna droga jest dla mnie łatwiejsza. Na razie to podstawy i idzie bez problemu. Później będzie robienie ilustracji. Spodziewam sie trudności. Chcę dokońca roku wszystkie kursy z grafiki, a raczej corela przerobić. Za inne programy sie nie zamierzam brać, bo pełnoetatowej pracy grafika nie szukam.

W czwartek mój wiersz zdobył drugie miejsce na warsztatach...:)

Zanim powiedziałam tak

 

szukałam  schronienia

 nim powiedziałam tak

chciałam zbudować dom

na granitowej skale

miał tchnąć ciepłem i miłością

szukałam spokoju

chciałam pomilczeć z tobą

zaznać ukojenia i ugasić pożar wspomnień

pamiętam

noce krzyczące rozkoszą

czułość i tęsknotę gdy znikałeś choć na chwilę

i pewność jutra o poranku

wtedy powiedziałam tak

25 stycznia 2019 , Komentarze (10)

Dziś dwa tygodnie diety. Trochę schudłam i mam już prawie ta wagę co przed ostatnim przytyciem.:D Super... Dziś wczorajszy kapuśniak i zupa z fasoli adzuki z koncentratem pomidorowym i makaronem. Jutro znowu atak i tylko trzy porcje zupy. Może coś jeszcze do poniedziałku spadnie. Fajne jest to, że chudnę bez ćwiczeń. Mogę sobie na to pozwolić, ponieważ wygląd ciała jest dla mnie w zasadzie nieistotny. Nigdy nie miałam ładnego ciała. Biust stracił grawitację już pod koniec szkoły podstawowej, bo staników nie lubię i brzuch był wypukły nawet gdy 47 kg ważyłam. Przywykłam więc i już na wygląd nie narzekam. :)

W tym tygodniu czuję sie trochę zmęczona. Nie wiem czym, ale chętnie w weekend odpocznę. Chcę dłużej pospać, również w dzień. Krzysiek ma jutro wolne. Teoretycznie pracuje do końca miesiąca. Czy mu umowę przedłużą, nie wiem. Radzi sobie i praca jest w porządku, tylko te nocki go męczą. Ja też nie lubię być w nocy sama w domu. Lubię za to sie do niego przytulić, gdy zasypiam.

Dziś muszę zacząć się rozgladać za materiałami do wyrobu kartek wielkanocnych. Muszę kupić papier, ze dwa wykrojniki, stemple, napisy i moze serwetki albo papiery ryzowe. Kilka kartek z tego zrobię. Jakbym jeszcze w lutym dokupiła cienkopisy do tych stempli to by było już super:)

Zrobiłam sobie wizytówkę...:) 

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.