To co teraz jem jest smaczne i sycące. Jem i nie tyję. To świetny przerywnik w diecie. Był mi potrzebny, bo przestój mnie zmęczył i sprawił, ze po motywacji nie pozostał nawet ślad. Z drugiej strony gdy widzę jak waga innym leci jest mi żal, że moja nie bardzo chce. Jeszcze miesiąc i trochę muszę sie denerwować i zazdrościć innym. Po Nowym Roku, może od 10 stycznia i ja zacznę dietę. Mam tylko nadzieję, ze do tego czasu motywacja wróci. Oby tylko mój organizm był do diety gotowy. Obym nie czuła wściekłego głodu i oby waga chciała spadać. To będzie dieta zupowa albo ketogeniczna albo Dukan albo mieszana. Tylko te diety działają. Coś muszę zrobić by choć jeszcze 10 kg zrzucić i wolałabym aby to nie był dukan. W zasadzie na ketogenicznej nie byłam ale byłam na niskowęglowodanowej. Schudłam 10kg i nabrałam z powrotem gdy zaczęłam jeść zgodnie z PPM. Nie wierzę w to, żeby chudnąć trzeba jeść. Owszem moze osoby młode i ćwiczące tak mają ale nie ja. Próbowałam już dwa razy dojść do PPM i zawsze tyłam. Gdyby nie te próby już bym była szczupła. Straciłam tylko czas. Masę czasu i wysiłku.
Ciągle myślę o WO ale nie wytrzymuję na niej. Kiedyś wytrzymałam dwa tygodnie na kapuścianej i schudłam ponad 3 kg. Może to jest jakieś rozwiązanie na lato? Oczekuję szybkich efektów, bo odchudzanie typu 1 kg na miesiąc mnie nie satysfakcjonuje. Musi być conajmniej 2- 2,5. Teraz karmię sie nadzieją, że gdy zacznę dietę waga znowu szybko poleci i oby tak było.
Dziś sałatka ze śledzia, kapusty kiszonej, jabłka ,cebuli i ogórka kiszonego. Do tego zupa pomidorowa z warzywami, ziemniakami, jajkiem i pieczarkami oraz kefir i orzechy włoskie.
Biblioteczka przyjechała i jest. Okazało się, ze jest fajniejsza niż na zdjęciu. Zakochałam sie w niej dosłownie. Teraz zbieram na szafę też eklektyczną albo ludwikowską. Wczoraj kupiłam zestaw do grzanego wina z kamionki i kolejny świąteczny świecznik. Jest moim zdanie bardzo urokliwy.
zdjęcia z garneczki